Na 4 minuty i 36 sekund przed końcem zespół Stali przegrywał 57:65, aby ostatecznie wygrać z pleszewianami 72:71. - Trochę niektórzy chłopacy nie wytrzymali i kończyli akcje zbyt szybko, zamiast grać długo. Ryzykowali, przez co rywale nas skontrowali i dogonili w samej końcówce - wyjaśnia rozgrywający pleszewskiej drużyny.
Wygraną ostrowianie zapewnili sobie w ostatniej akcji, a dokładniej celnym rzutem Marcina Dymały równo z końcową syreną. Nastroje w szeregach Open Basketu w najbliższych dniach nie będą z pewnością najlepsze. - Zespół Stali popsuł nam święta. W przekroju całego meczu gospodarze zasłużyli na tą wygraną - mówi Paweł Machynia.