Drużyna Arkadiusza Miłoszewskiego nie była faworytem wtorkowego meczu w Belgii, ale sam końcowy wynik mimo wszystko można odebrać za rozczarowanie. King rzucił Filou Ostenda zaledwie 55 punktów.
Wicemistrzowie Polski mieli tylko moment dobrej gry. Trafili w trzeciej kwarcie pięć razy za trzy z rzędu i zbliżyli się do rywali nawet na zaledwie dwa oczka (41:43). Ale w dalszej części meczu znów byli zdecydowanie gorsi.
Gospodarze od stanu 53:49 zamknęli spotkanie zrywem 14-6 i triumfowali ostatecznie 67:55, odnosząc drugie zwycięstwo w koszykarskiej Lidze Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent
Szczecinianie we wtorek popełnili aż... 21 strat. Trafili ponadto 14 na 31 rzutów za dwa i 6 na 19 za trzy. To fatalne statystki.
Dobrze wypadł Aleksander Dziewa, autor 17 punktów. Ale nikt oprócz niego nie dobił chociażby do bariery dziesięciu zdobytych punktów. Liderzy Kinga, James Woodard (3/8 z gry) czy Teyvon Myers pudłowali (3/9 z gry). Szczecinianie grali bez swojego kontuzjowanego lidera, Andrzeja Mazurczaka.
King po czterech meczach ma bilans 0-4, minus 61 rzuconych punktów i zamyka tabelę grupy B. Awans do następnego etapu jest już praktycznie przekreślony.
Wynik:
Filou Ostenda - King Szczecin 67:55 (17:13, 22:13, 12:17, 16:12)
King: Aleksander Dziewa 17, Tony Meier 9, James Woodard 8, Teyvon Myers 7, Kassim Nicholson 7, Szymon Wójcik 5, Mateusz Kostrzewski 2, Chad Brown 0, Michał Kierlewicz 0.