"Wiem, że to znaczy dużo". Co dalej z trenerem PGE Spójni?

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Maciej Kulczyński / Sebastian Machowski
PAP / Maciej Kulczyński / Sebastian Machowski
zdjęcie autora artykułu

PGE Spójni Stargard nie udało się sięgnąć po brązowe medale Orlen Basket Ligi. - Graliśmy do samego końca, do ostatniego gwizdka - przyznał Karol Gruszecki, kapitan zespołu. Wiadomo, jaka przyszłość czeka trenera Sebastiana Machowskiego.

W dwumeczu o brązowy medal PGE Spójnia Stargard przegrała dwa razy ze Śląskiem Wrocław. Najpierw 83:88 we własnej hali, następnie 83:85 we Wrocławiu.

- Wybaczcie mi, że nie siedzę tutaj z uśmiechem na twarzy. Nawet jeśli wiem, że możemy być dumni z tego, czego dokonaliśmy w tym sezonie. Wiem, że czwarte miejsce znaczy dużo dla Spójni i miasta - przyznał podczas konferencji prasowej po rewanżowym starciu trener stargardzian, Sebastian Machowski.

Prowadzona przez niego drużyna robiła wszystko, żeby móc cieszyć się we wrocławskiej Hali Stulecia z medalu. Zabrakło niewiele. Jednym z problemów na pewno był brak centymetrów - we wtorek zagrać nie mogli Adam Łapeta (uraz) i Wesley Gordon (choroba).

Pierwszy przesiedział cały mecz na ławce, drugi został w hotelu. Ich brak najbardziej widoczny był przy cyferkach Dusana Mileticia - mierzący 215 centymetrów wzrostu serbski środkowy Śląska miał 23 punkty i 10 zbiórek.

Czy z Łapetą, a przede wszystkim Gordonem, wynik byłby inny? Tego nie wiadomo. Na pewno jednak byłoby to zupełnie inne spotkanie, jeżeli chodzi o walkę pod koszami. Śląsk zbiórkę wygrał aż 48:33. Co ciekawe jednak to Spójnia miała więcej "desek" w ataku (13:10).

- Graliśmy do samego końca, do ostatniego gwizdka. Wiadomo, że po przejściu ćwierćfinałów apetyty w naszym klubie bardzo urosły i bardzo chcieliśmy zdobyć ten brąz. Po przejściu drużyny z Włocławka była kumulacja pozytywnych emocji. Mieliśmy duże oczekiwania na serię ze Śląskiem - dodał Karol Gruszecki, kapitan PGE Spójni.

Przypomnijmy, że w ćwierćfinałach stargardzianie sprawili wielką sensację. Grając z najlepszą drużyną rundy zasadniczej Anwilem Włocławek potrafiła odwrócić losy serii, wracając z 0:2 w meczach i wygrywając decydujący pojedynek w Hali Mistrzów.

Teraz w Stargardzie czas na odpoczynek i budowę nowego składu. Wiadomo, że dalej na czele stać będzie trener Machowski. - Mam kontrakt na kolejny sezon. Mam też nadzieję, że będziemy ponownie występować w europejskich pucharach - zdradził.

Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także: Legia Warszawa bez kapitana. "Rewolucja jest nam potrzebna" Dzieje się. Rozbierają mistrza Polski!

ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"[url=/koszykowka/1125415/tragiczna-wiadomosc-nie-zyje-drew-gordon]

[/url]

Źródło artykułu: WP SportoweFakty