Dodatkowy odpoczynek, który dostał po Weekendzie Gwiazd Damian Lillard, na pewno się przydał. Gwiazdor ligi NBA w niedzielę wrócił do składu Portland Trail Blazers i napisał historię.
Lillard w meczu przeciwko Houston Rockets zdobył aż 71 punktów. Dał prawdziwy popis. Był nie do zatrzymania. Pobił własny rekord kariery oraz klubu, wynoszący 61 oczek.
32-latek w 39 minut, które spędził na parkiecie, trafił 22 na 38 oddanych rzutów z pola, w tym 13 na 22 za trzy oraz wszystkie 14 rzutów wolnych. Miał też sześć zbiórek i sześć asyst. To był epicki występ.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!
Lillard poprowadził Blazers do zwycięstwa, jego drużyna triumfowała 131:114 i odnosząc 29. zwycięstwo w kampanii 2022/2023, przerwała w niedzielę pasmo dwóch porażek.
Absolwent uczelni Weber State został ósmym zawodnikiem w historii NBA, który dobił do bariery siedemdziesięciu zdobytych punktów. Nikomu powyżej 30. roku życia ta sztuka wcześniej się nie udała.
Gwiazdor Blazers wyrównał także rekord sezonu, należący do Donovana Mitchella z Cleveland Cavaliers. "Spida" 2 stycznia również rzucił 71 oczek.
Jak wyliczyło ESPN, Lillard po raz piąty w karierze zdobył w meczu więcej, niż 60 punktów. Więcej takich popisów w ofensywie dali tylko Wilt Chamberlain (32)i Kobe Bryant (6).
Wynik:
Portland Trail Blazers - Houston Rockets 131:114 (32:31, 41:27, 29:30, 29:26)
(Lillard 71, Grant 13, Little 11 - Tate 17, Sengun 17, Nix 16, Eason 15)
Czytaj także:
Jest sukces polskich koszykarzy! Wygrywamy grupę, świetni Balcerowski i Ponitka
Wielki rzut Tatuma! Gwiazdor Celtics trafił na zwycięstwo