Jak przekazał w środę ESPN agent zawodnika, Mark Bartelstein z agencji Priority Sports, jego klient nie zamierza wykorzystywać zapisu w kontrakcie, na mocy którego zarobiłby za występy w sezonie 2022/2023 36,4 miliona dolarów.
Oznacza to, że Bradley Beal stał się niezastrzeżonym wolnym agentem i sam może zdecydować o tym, gdzie chce kontynuować karierę. A jest u jej szczytu.
Beal, który dotychczas od początku gry w NBA reprezentował barwy Wizards (spędził tam 10 lat), ma teraz dwie możliwości. Gwiazdor może podpisać nowy, pięcioletni maksymalny kontrakt w stolicy USA lub związać z innym klubem czteroletnim, maksymalnym kontraktem.
Chętnych na jego usługi nie powinno brakować. Beal w poprzednim sezonie przed operacją nadgarstka, którą przyszedł w lutym, wystąpił w czterdziestu meczach "Czarodziei", zdobywając średnio 23,2 punktu, 4,7 zbiórki i 6,6 asysty.
29-latek brylował w kampanii 2021/2022, kiedy w 60 spotkaniach notował średnio 31,3 punktu, 4,7 zbiórki i 4,4 asysty, trafiając 35-proc. oddawanych rzutów za trzy. Beal trafił do NBA wybrany z trzecim numerem w drafcie 2012.
Czytaj także: Dopiero co dostał się do NBA. Złe wieści nt. Sochana
ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta Polski