Poważny wypadek austriackiego kolarza

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Bryn Lennon / Na zdjęciu: Marco Haller
Getty Images / Bryn Lennon / Na zdjęciu: Marco Haller
zdjęcie autora artykułu

W 2017 roku w wyniku potrącenia przez samochód zginął włoski kolarz Michele Scarponi. Niemal rok później podczas treningu potrącony został Marco Haller. Austriacki kolarz przeżył, ale przez kilka najbliższych miesięcy może zapomnieć o jeździe.

W tym artykule dowiesz się o:

27-latek trenował z kolegą w swojej ojczyźnie. W wyniku potrącenia przez samochód doznał poważnych obrażeń, uszkodził kolano i złamał kość udową w lewej nodze. Jego rower był całkowicie zniszczony.

Dla Hallera czwartkowy trening był jednym z pierwszych po powrocie na szosę. Wcześniej musiał pauzować z powodu choroby wirusowej. Jego kolega zdążył uciec. Natomiast Austriak uderzył w drzwi samochodu od strony kierowcy.

Szefowie Katiuszy-Alpenci, czyli zespołu dla którego jeździ Haller, poinformowali, że ich zawodnik nie będzie jeździł przez kilka kolejnych miesięcy. Tym samym wykluczony jest jego start m. in. w tegorocznej edycji Tour de France, gdzie na sprinterskich etapach powinien liczyć się inny kolarz Katiuszy, supersprinter Marcel Kittel.

- Jestem bardzo rozczarowany, zarówno z powodu mojej absencji we Francji oraz postawą niektórych kierowców na drodze - przyznał sam poszkodowany.

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen o Bartoszu Kurku. "To prawdopodobnie najbardziej zmotywowany zawodnik"

Źródło artykułu: