Drugi tydzień Tour de France otworzył na papierze najłatwiejszy odcinek tegorocznej Wielkiej Pętli. Kolarze mieli do pokonania 187 kilometrów z Orleans do Saint-Amand-Montrond i tylko 874 metry przewyższenia. Brak podjazdów na trasie zapowiadał senny etap zakończony sprinterskim finiszem z głównej grupy. Na 10. etap ostrzył sobie zęby Jasper Philipsen (Alpecin-Deceuninck), który przystępował do rywalizacji we Francji jako najlepszy sprinter w peletonie.
W ubiegłym tygodniu przegrywał jednak sprinterskie pojedynki z Biniamem Girmayem (Intermarche-Wanty) Markiem Cavendishem (Astana Qazaqstan) oraz Dylanem Groenewegenem (Jayco AlUla). Girmay, który triumfował w Turynie oraz w Colombey-Les-Deux-Eglises, objął zdecydowane prowadzenie w klasyfikacji punktowej. Hipotetyczne zwycięstwo Erytrejczyka na 10. etapie sprawiłoby, że miałby on już zieloną koszulkę na wyciągnięcie ręki.
Kilku kolarzy próbowało zorganizować ucieczkę dnia, ale wszelkie tego typu akcje spaliły na panewce, gdy do mety pozostawało jeszcze 100 kilometrów. Spokój w peletonie na chwilę zakłóciły podmuchy wiatru, jednak żadna z ekip nie podwyższyła tempa na tyle mocno, aby mogło dojść do podziałów w głównej grupie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Rajskie wakacje reprezentanta Polski
Brak emocji skłonił realizatora transmisji do stworzenia żartobliwej grafiki, kiedy operator kamery z helikoptera zwrócił uwagę na dwa łabędzie pływające po jeziorze nieopodal trasy etapu. Pierwszy z łabędzi został oznaczony nazwiskiem Jonasa Vingegaarda a drugi Tadeja Pogacara. Pojedynek faworytów Tour de France na jeziorze? Dlaczego nie?
Zgodnie z przewidywaniami losy etapu rozstrzygnął sprint z głównej grupy, który tym razem wygrał Jasper Philipsen. Belg wykończył znakomitą pracę swoich kolegów przy rozprowadzaniu. Zaraz za jego plecami finiszował Biniam Girmay, a trzeci był Pascal Ackermann. W klasyfikacji punktowej Belg odrobił więc do Erytrejczyka 20 punktów, ale kolarz z Afryki wciąż zachowuje nad nim 74 oczka przewagi.
W klasyfikacji generalnej nie doszło do zmian. Liderem pozostał Tadej Pogacar (UAE Team Emirates) z przewagą 33 sekund nad Remco Evenepoelem (Soudal Quick-Step) oraz 1 minuty i 15 sekund nad trzecim Jonasem Vingegaardem (Visma-Lease a Bike). Z jedenastego miejsca przed startem etapu wypadł Aleksander Vlasov, który wycofał się z wyścigu z powodu kontuzji. Michał Kwiatkowski zajmuje 58. pozycję.
Zobacz też:
To była "rzeź". Co za obrazki w Tour de France!
Brytyjczyk wygrał 35. etap Tour de France. Historyczny dzień dla kolarstwa