Dorota Banaszczyk. Kobieta walcząca

Instagram / Na zdjęciu: Dorota Banaszczyk
Instagram / Na zdjęciu: Dorota Banaszczyk

Dorota Banaszczyk to rewelacja jesieni w polskim sporcie. 21-letnia łodzianka została mistrzynią świata w karate olimpijskim. - Zaskoczyłam wszystkich: siebie, trenera, rodzinę. I cały świat karate - mówi. Złoto zdobyła po kosztach.

W tym artykule dowiesz się o:

Studentka inżynierii biomedycznej rywalizację w Madrycie zaczynała jako dwudziesta ósma zawodniczka światowego rankingu. Celowała w repasaże, może walkę o brąz, złota jej marzenia nawet nie sięgały. Francuz, który robi zdjęcia dla federacji i skupia się na faworytach, zauważył ją dopiero po półfinałowej walce z Japonką Sarą Yamadą, brązową medalistką poprzednich MŚ. To był piąty pojedynek turnieju, szóste zwycięstwo - nad Niemką Janą Bitsch - dało Banaszczyk tytuł.

Dorosła do wygrywania

- Dorota startowała w ważnych zawodach już jako czternastolatka, od początku jej kariery staraliśmy się wszędzie jeździć - wyjaśnia trener Gawłowski. - Była na podium mistrzostw Europy do lat 21, zajmowała piąte miejsce na zawodach z cyklu Premier League. Pokazywała, że może pokonywać zawodniczki ze światowego topu, ale nie byliśmy jeszcze chyba gotowi na to, żeby wygrać cztery, pięć walk z rzędu. Teraz się udało.

Banaszczyk jest świetnie przygotowana fizycznie, może więc w przeszłości za ciałem nie nadążała jeszcze głowa. W Madrycie zagrało wszystko, decydujące walki pod względem taktycznym były perfekcyjne. Ona sama mówi, że po prostu umie się spiąć na ważne zawody. Już na poprzednich mistrzostwach świata, jako 19-latka, dotarła do czwartej rundy. To samo zrobiła niedawno w Szanghaju, na Premier League. Udźwignęła presję, choć po trudnym sezonie mogła już być na wakacjach.

Widok na igrzyska

21-latka uprawia kumite - to walka karate. Na igrzyskach olimpijskich wystąpi w niej trzydzieści pań podzielonych na trzy kategorie wagowe (55 kg, 61 kg, +61 kg). Bilety do Tokio można zdobyć przede wszystkim z rankingu olimpijskiego (cztery) i podczas turnieju kwalifikacyjnego, który w maju 2020 ugości Paryż (trzy). Swojego zawodnika będą mieli gospodarze, resztę miejsc rozlokuje Międzynarodowy Komitet Olimpijski.

- Przed mistrzostwami świata igrzyska były odległym marzeniem. Patrzyłam na to realnie i wydawało mi się, że raczej muszę myśleć o tych kolejnych, w 2024 roku - mówi Banaszczyk. W rankingu olimpijskim - grupuje on zawodniczki z dwóch kategorii wagowych - była osiemdziesiąta. Dziś zajmuje miejsce czwarte, drugie w grupie do 55 kg. To lokata dająca udział w turnieju olimpijskim, na zbieranie punktów zostało jednak jeszcze kilkanaście miesięcy.

Strój bez orzełka

Banaszczyk nawet złoto zdobyła po kosztach. Jej jedynym źródłem finansowania był ministerialny program Team 100, w ramach którego dostała w 2018 roku 40 tysięcy złotych. Wszystko poszło na udział w zawodach: przeloty, zakwaterowanie, wpisowe. Bez tego wsparcia nigdzie by nie poleciała. Nic, tylko usiąść w domu i płakać. Gawłowski podróżował z nią za swoje, a przecież dla niego wyjazdy to też nauka, zbieranie doświadczenia.

Trafiła na dobrych ludzi. Bez nich nie byłoby odżywek, fizjoterapeuty. Czasem musiała się zapożyczyć; był moment, kiedy miała na koncie 50 złotych. Dobrze, że jest z niej walczak, od dziecka miała pociąg do sportów walki. Myślała nawet o boksie, pomysł wybił jej z głowy tata-judoka. - Czasem ludzie się ze mnie śmieją, że taka drobna i uprawia karate, a to wcale nie jest brutalny sport - mówi. I zaznacza, że w prawdziwym życiu sportowych umiejętności jeszcze nie musiała użyć.

Unia bez związku

Klub mistrzyni świata, Olimp Łódź, zrzesza około 150 osób. Sale do zajęć oraz trenerów finansuje ze składek członkowskich, miasto w ubiegłym roku przekazało na jego funkcjonowanie 20 tysięcy złotych. Karate to niby dyscyplina olimpijska, a jednak w naszym kraju różowo z nim nie jest.

Banaszczyk jako siódma zawodniczka mistrzostw Europy powinna dostać stypendium ministerialne, ale Polska Unia Karate - niedawno została członkiem Światowej Federacji Karate, zastępując Polski Związek Karate - nie ma statusu polskiego związku sportowego. Trwa w tej sprawie prawny spór. Także z jego powodu Polacy na MŚ nie mieli narodowych barw. Dopiero dzień przed finałem działacze przeanalizowali przepisy, a Dorota doszyła na strój orzełka.

Olimpijski plan

Gawłowski chciałby, aby jego podopieczna wystartowała w przyszłym roku we wszystkich dwunastu turniejach zaliczanych do rankingu olimpijskiego. To będzie kosztować około 120 tysięcy złotych. Kiedy mistrzyni świata podpisze nową umowę w ramach Team 100, będzie miała jedną trzecią tej kwoty. Jej budżet niemal na pewno uzupełni kontrakt sponsorski ze spółką skarbu państwa. - Musi mieć absolutny komfort przygotowań do Tokio - usłyszeliśmy w ministerstwie.

W przyszłym roku imprezą docelową będą mistrzostwa Europy - są tam i medale, i sporo punktów do zgarnięcia - oraz igrzyska europejskie. Teraz najważniejszy jest odpoczynek. Pierwszy turniej nowego sezonu czeka Banaszczyk pod koniec stycznia, wcześniej zadebiutuje na Balu Mistrzów Sportu. Miejsce w dziesiątce plebiscytu na najlepszego sportowca Polski to też jedno z marzeń. Dziś pewne jest jedno: przeżyła dobry rok, więc pobawi się do rana.

Autor na Twitterze:

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Imponująca technika młodych piłkarzy Barcelony. Wśród nich jest Polak

Komentarze (5)
avatar
Wiolla Lewandowska
23.12.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Wspaniała wiadomość na święta! Dorota, jesteś wielka! Życzę Ci wszystkiego najlepszego na drodze Twojej sportowej kariery 
avatar
K.och.anowski
23.12.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ciekawe, czy w łóżku jest fajnie ostra :) 
avatar
JDK
23.12.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Panie Kołsut klub Doroty to nie Orzeł Łódź tylko Olimp Łódź. 
avatar
chlopczysko
23.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brzydka nie jest