Zapisała się na kartach historii. Tego w Polsce nie osiągnął jeszcze nikt

Zdjęcie okładkowe artykułu: Facebook / Na zdjęciu: Sandra Sysojeva
Facebook / Na zdjęciu: Sandra Sysojeva
zdjęcie autora artykułu

Sandra Sysojeva reprezentowała Polskę podczas igrzysk olimpijskich 2024. Zawodniczka pochodząca z Litwy walczyła o medale w finale ujeżdżenia w Paryżu, co było historycznym wynikiem. Swój występ oceniła w wywiadzie dla TVP Sport.

Polska pobiła już drugi jeździecki rekord w historii igrzysk olimpijskich dla naszego kraju podczas zmagań w Paryżu. Sandra Sysojeva zapisze się na kartach historii jako pierwszy reprezentant Polski w finale olimpijskiego ujeżdżenia. Po świetnym występie wycenionym na 73,416 proc. podczas kwalifikacji w ujeżdżeniu indywidualnym zawodniczka zakwalifikowała się do zmagań finałowych. Była w nich jedyną reprezentantką naszego kraju. Sysojeva dosiadająca bardzo młodą, jak na taki konkurs, klacz Maxima Bella o medal walczyła w niedzielę (4 sierpnia). Jej przejazd został oceniony na 80,075 proc., co mimo dobrego wyniku nie wystarczyło, aby zameldować się choćby w pierwszej dziesiątce. Zawody ukończyła jako 15.

Okazuje się jednak, że pochodząca z Litwy zawodniczka odniosła inne, małe zwycięstwo. Mimo nie najlepszego wyniku w finale Sysojeva zapisała się w księgach historii jako pierwsza reprezentantka Polski w finale ujeżdżenia na igrzyskach olimpijskich. Takim osiągnięciem popisała się po tym, jak krótko przed rozpoczęciem igrzysk olimpijskich 2024 uzyskała nasze obywatelstwo. - Jestem bardzo zadowolona. To młody koń, ale udało się wykonać wszystkie elementy zgodnie z planem. Finał igrzysk olimpijskich, pierwszy w historii ujeżdżenia, jest wielkim sukcesem całego naszego teamu. Jestem niezwykle dumna, że mogę reprezentować Polskę na najważniejszych zawodach jeździeckich, a przy tym dawać kibicom powody do zadowolenia, w postaci dobrych wyników - powiedziała Sysojeva w wywiadzie dla TVP Sport.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Kontrowersje wokół walki Polki. "Nasza zawodniczka była w szoku"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty