Klasy 1-3 wracają do szkoły, reszta musi poczekać. Nauczyciele WF-u: "Większość uczniów unika włączania kamer"

PAP / Lech Muszyński / Lekcje WF-u w czasie pandemii koronawirusa to duże wyzwanie
PAP / Lech Muszyński / Lekcje WF-u w czasie pandemii koronawirusa to duże wyzwanie

Zdalne lekcje powodują, że młodzież zamyka się w sobie. Wielu uczniów, zwłaszcza tych trochę starszych, nie włącza kamery na czas zajęć - mówią nauczyciele. Wszyscy chcieliby już wrócić do szkół, ale na razie wrócą tylko dzieci z klas 1-3.

Od początku pandemii COVID-19 w tradycyjny sposób nauczano w polskich szkołach tylko we wrześniu i październiku. W tym roku szkolnym lekcje są prowadzone jedynie w formie online od ponad dwóch miesięcy.

Im dłużej trwa taki stan, tym bardziej zmęczeni są nauczyciele, uczniowie i ich rodzice. Na powrót do szkolnej normalności zdecydowana większość z nich będzie musiała jeszcze poczekać. W poniedziałek Ministerstwo Edukacji i Nauki zdecydowało, że od 18 stycznia do nauki stacjonarnej wrócą tylko dzieci z klas 1-3.

Minister edukacji Przemysław Czarnek w czasie wspólnej konferencji z ministrem zdrowia Andrzejem Niedzielskim tłumaczył, że najmłodsze klasy wrócą do szkół z dwóch powodów: nauczanie zdalne w przypadku siedmio- i ośmiolatków jest najmniej efektywne, a zdaniem wirusologów transmisja koronawirusa wśród takich dzieci jest znikoma.

ZOBACZ WIDEO: PŚ w skokach narciarskich. Co kluczem do sukcesów Andrzeja Stękały? Skoczek zwrócił uwagę na ważny element

Czarnek podkreślił, że dzieci z klas 1-3, ich rodzice i nauczyciele, czekają z niecierpliwością na ponowne otwarcie szkół. Ale nie tylko oni chcieliby znowu usiąść na lekcji w ławce, a nie przed ekranem komputera.

- Zdecydowana większość nauczycieli i uczniów chciałaby już wrócić. Kilka miesięcy zdalnych lekcji wszystkim dało w kość - mówi nam Monika Górska, nauczycielka wychowania fizycznego w warszawskiej szkole podstawowej numer 46 imienia Stefana Starzyńskiego. - Dzieciom brakuje szkoły. Potrzebują bezpośredniego kontaktu.

- Najmłodsze dzieci wracają, w następnej kolejności szansę dostaną pewnie ósmoklasiści i maturzyści. Dla pozostałych na razie nie widać światełka w tunelu. Szkoda, bo chyba już każdy ma już dość uczenia się i nauczania przez internet - uważa Małgorzata Klich, wuefistka i wychowawczyni w II Liceum Ogólnokształcącym imienia hetmana Jana Tarnowskiego w Tarnowie.

Nasze rozmówczynie podkreślają, że choć w porównaniu z pierwszym okresem nauki online (od marca do czerwca) dużo się poprawiło - nauczyciele przeszli szkolenia, dostali dużo materiałów pomocniczych, udoskonalono ścieżki komunikacji z uczniami - w czasie lekcji wychowania fizycznego możliwości wciąż są bardzo ograniczone.

- Program nauczania WF-u bazuje na grach zespołowych, które teraz są wykluczone. Staram się przemycać trochę bezpiecznych ćwiczeń z piłką, ale najwięcej jest ćwiczeń ogólnorozwojowych i wzmacniających, na przykład popularnej ostatnio tabaty. Lekcje opierają się na tym, co można w bezpieczny sposób wykonać na niewielkiej przestrzeni - tłumaczy Górska, która w swojej szkole zajmuje się uczniami z klas 4-8.

Lekcje u Małgorzaty Klich to głównie edukacja prozdrowotna. Mama 30-krotnego reprezentanta Polski w piłce nożnej przyznaje jednak, że pokłady tej edukacji są już na wyczerpaniu. Żeby WF był dla jej podopiecznych bardziej interesujący, stara się przekazywać im wiedzę, którą będą mogli potem wykorzystać w codziennym życiu. Na przykład pokazuje im, jak obliczać liczbę spożytych kalorii i jaki trzeba mieć deficyt kaloryczny, żeby zrzucić kilka kilogramów. Wspomaga się też mobilnymi aplikacjami do pomiaru aktywności fizycznej - prosi uczniów o przesyłanie danych na przykład ze swoich krokomierzy.

Zarówno Górska jak i Klich przyznają, że problemem jest rzetelność i uczciwość uczniów. - Trzeba ich motywować dużo bardziej niż do stacjonarnych lekcji. Nauczyciel nie może zmusić do włączenia kamery, a większość dzieci tego unika. Według mnie w dużej liczbie przypadków oznacza to brak podejmowania aktywności - tłumaczy Górska.

- Szacunek dla tych nauczycieli, którym udaje się przekonać do włączenia kamery chociaż połowę swoich podopiecznych. Ja mogę wymyślać cuda, przygotowywać najciekawsze zestawy ćwiczeń na świecie, ale i tak najważniejsza będzie dobra wola ucznia. Często działa to na zasadzie: ja myślę, że uczeń ćwiczy, a on myśli, że ja mu wierzę - opowiada Klich. Nauczycielka z tarnowskiego LO dodaje, że jej zdaniem przez zdalną naukę młodzież czuje się coraz bardziej samotna i zamyka się w sobie.

Sytuacja wygląda lepiej w klasach 1-3, które jako pierwsze mają dostać szansę powrotu do szkół. Monika Górska: - Wiem od nauczycieli tych dzieci, że najmłodsi uczniowie mogliby w ogóle nie wyłączać kamer. Każdy chce coś powiedzieć, pokazać, zobaczyć kolegów i koleżanki. W klasach 4-6 bywa z tym różnie. A już w klasach 7-8 bardzo trudno jest skłonić uczniów, a zwłaszcza uczennice, do pokazania się.

Kiedy starsi uczniowie będą mogli dołączyć do tych najmłodszych i wrócić do nauki stacjonarnej? - Jeśli zachorowalność spadnie do poziomu kilku tysięcy przypadków dziennie, będzie można mówić o powrocie klas maturalnych i ósmych klas szkół podstawowych oraz pozostałych klas w systemie hybrydowym - zapowiedział minister Czarnek w poniedziałek na antenie Programu I Polskiego Radia.

Czytaj także:
Koronawirus nie odpuszcza w Japonii. Mieszkańcy zabrali głos ws. organizacji igrzysk w Tokio
Gala Mistrzów Sportu. Zbigniew Boniek krytycznie o wynikach. "Poważny plebiscyt nie może być w rękach kibiców"

Komentarze (3)
avatar
MTruck
12.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niestety mają prawo nie używać kamer. Co więcej wielu uczniów nie ma lub udaje że nie ma mikrofonu i wówczas nie wiadomo kto siedzi, czy uczeń czy może ktokolwiek kto się zalogował za niego na Czytaj całość
avatar
macx
12.01.2021
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
prosta piłka , nie ma kamery jest pala. Irytujace jest to uzalanie sie nad biednymi uczniami w domach. Jest obowiazek obecnosci w szkole ? Jest! Tymczasowo jest online i koniec . Wiec tlumaczen Czytaj całość