Przegrani medaliści

- Cóż, podzieliłem los Zbigniewa Bońka. Nie pozostaje mi więc nic innego jak pełnić rolę... medalisty olimpijskiego - powiedział portalowi SportoweFakty.pl. jeden z największych przegranych Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego PZZ, Andrzej Supron. Jego program poparło jedynie 9 delegatów. Furorę zrobił natomiast młody biznesmen z Poznania, Krzysztof Kłosek i to on będzie rządził polskimi zapasami przez najbliższe cztery lata.

Ponad dziesięć godzin trwały obrady Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego Polskiego Związku Zapaśniczego. Niedzielny maraton przebiegał przede wszystkim pod znakiem wyborów nowych władz. W prognozach przed zajazdowych trudno było wyłonić faworyta, ponieważ o stanowisko prezesa ubiegał się aż 9 kandydatów.

W sali konferencyjnej warszawskiego hotelu Novotel okazało się jednak, że niektórzy z nich spasowali tuż przed startem. - Rozejrzałem się w koło i okazało się, że wśród delegatów nie mam wystarczającego poparcia, więc zrezygnowałem - powiedział Andrzej Wroński, który zapewnił jednak, że nie rezygnuje z pracy w związku. - Zgłosiłem moją kandydaturę w wyborach do zarządu, bo uważam, że tu też mogę wykorzystać swoje doświadczenie - tłumaczył dwukrotny złoty medalista olimpijski.

W ślady Wrońskiego poszli również, Witold Romanowski, prezes Warszawsko-Mazowieckiego Związku Zapaśniczego i kandydat z Krakowa, Zbigniew Ratajczak. Ostatecznie została więc szóstka pretendentów, a wśród nich najbardziej rozpoznawalny, można nawet powiedzieć - twarz polskich zapasów - Andrzej Supron. - Wszystko zależy od delegatów, ja przedstawiłem program ratowania naszej dyscyplina i wiem jak to zrobić. Głosowania rządzą się jednak swoimi prawami - mówił przed wyborami trochę niepewnym głosem znakomity ongiś zawodnik.

Sześciu kandydatów przedstawiło swoje programy, które zbieżne były w jednym - zapasom trzeba zapewnić większy budżet, który pozwoli odbudować szkolenie, a trenerzy powinni w końcu poczuć się docenieni. Prawie nikt nie przedstawił jednak konkretnych pomysłów na wyciągniecie tego sportu z biedy. Królowało jedno magiczne słowo – sponsor tytularny.

- Na kogo głosowałem? Nie ujawnię nazwiska, ale powiem, ze był to ten kandydat, który miał najlepsze przemówienie z uśmiechem powiedział Andrzej Wroński, który nie był zaskoczony kiedy przewodniczący komisji skrutacyjnej ogłosił, że 28 głosów zebrał uznany i szanowany na międzynarodowej arenie sędzia, Grzegorz Brudziński. Dwudziestu dwóch delegatów głosowało na poznaniaka, biznesmena i menadżera polskich zapaśników w lidze niemieckiej, Krzysztofa Kłoska. Andrzej Suprona poparło jedynie 9 delegatów, a lepszy o 5 głosów wynik uzyskał inny warszawski kandydat, Alojzy Michalski.

- Cóż, podzieliłem los Zbigniewa Bońka, który przegrał wybory w PZPN. Liczyłem się z taką sytuacją, bo werbalne poparcie w kuluarach nie zawsze przekłada się na głosy. Mówi się trudno, chociaż dalej uważam, że moja popularność to zaleta, a nie wada, jak to niektóry delegaci dzisiaj mi zarzucali. Na razie nie widzę dla siebie miejsca we władzach związku. Pozostaje mi rola… medalisty olimpijskiego. Zamierzam jednak bacznie przyglądać się poczynaniom nowych władz i je recenzować - stwierdził tuż po ogłoszeniu wyników pierwszej tury wyborów, zawiedziony Andrzej Supron.

- Już teraz pan wie czemu dziś zrezygnowałem. Po prostu nie chciałem przeżywać tego co stało się udziałem Andrzeja - skomentował, dla SportowychFaktów.pl wyniki glosowania, Wroński

- Z dwóch kandydatów, którzy zmierzą się w "dogrywce" wybrałbym bez wahania, Grzegorza Brudzińskiego, bo jest przynajmniej znany w międzynarodowym świecie zapasów. Ma dobre układy wśród sędziów, a to wcale nie jest bez znaczenia. A Kłosek? Nie bardzo wiem jak można godzić funkcję prezesa PZZ i menadżera zawodników, a do tego jeszcze kierować firmą, która dostarcza sprzęt dla zawiązku - stwierdził rozgoryczony wynikami głosowania Supron. - Niech młody Kłosek zostanie najpierw "dorodnym kłosem", a dopiero potem przewodzi związkowi - roześmiał się patrząc na kartę do głosowania.

Delegaci nie posłuchali jednak rad Suprona. W drugiej turze Grzegorz Brudziński uzyskał poparcie tylko 45 glosujących. Było to o pięć głosów za mało i przez najbliższe cztery lata polskimi zapasami będzie rządził, młody, 32-letni biznesmen Poznania, Krzysztof Kłosek. Jego program poparło 50 delegatów.

- Dziękuję wszystkim za zaufanie i obiecuję, że zrobię wszystko, by wprowadzić w życie wszystko o czym mówiłem prezentując moje plany. Czeka nas wiele pracy, a ja liczę na wsparcie całego środowiska. Kampania wyborcza dobiegła końca i teraz powinniśmy wszyscy dążyć do jednego celu, którym jest rozwój zapasów - zadeklarował nowy prezes PZZ.

Źródło artykułu: