Adamek i Cunningham pewni swego

11 grudnia Tomasz Adamek stanie naprzeciw Steve'a Cunninghama w walce o tytuł mistrza świata federacji IBF w wadze junior ciężkiej. W Filadelfii odbyła się konferencja anonsująca pojedynek obu pięściarzy - donosi serwis bokser.org.

W tym artykule dowiesz się o:

- Moim celem jest zostać największym w historii. Wiem, że to wysoko zawieszona poprzeczka, ale dam z siebie wszystko. Chcę, by 11 grudnia dał z siebie wszystko również Adamek. On, podobnie jak ja, jest oddany swojej rodzinie, ale moją robotą jest mu przyłożyć i to właśnie zrobię. Jestem prawdziwym mistrzem świata. Walczyłem w RPA, Niemczech i dwukrotnie w Polsce. Póki co cieszę się większa popularnością w Europie niż w Ameryce, ale to się niebawem zmieni. Chcę podarować światu prawdziwego czempiona wagi junior ciężkiej, który zostanie w tej kategorii wagowej na dłużej i będzie bronił swojego tytułu przez lata - powiedział na konferencji prasowej Steve Cunningham.

Dłużny swemu rywalowi nie pozostał Tomasz Adamek. - Steve to miły facet, ale go pokonam. To mistrz świata i mam dla niego szacunek, ale wygram. Cunningham jest szybki i dynamiczny. To będzie świetna walka. Byłem osłabiony zbijaniem wagi przed walką z Dawsonem, a mimo to byłem w stanie go przewrócić. Moja prawa ręka bije mocniej w cruiser. Będę silniejszy, a mój cios będzie taki jak powinien być w wadze do 200 funtów - stwierdził Polak.

Przeciwnik Adamka otrzymał ostatnio prestiżową nagrodę. Został wyróżniony statuetką "Briscoe" dla najlepszego pięściarza Filadelfii w roku 2007. Trofeum zaprezentowano właśnie podczas konferencji anonsującej jego starcie z Polakiem.

Zarówno Adamek, jak i Cunningham ponieśli w zawodowej karierze tylko jedną porażkę. Pięściarz pochodzący znad Wisły jest jednak bardziej doświadczony, bowiem stoczył już 36 walk. 35 z nich wygrał, tym 23 przez nokaut. Amerykanin natomiast wychodził na zawodowy ring 22 razy i spośród 21 triumfów jedenastokrotnie pokonywał rywali przed czasem.

Co ciekawe, obaj bokserzy urodzili się w tym samym roku - 1976.

Komentarze (0)