Randy Johnson to ikona i jeden z najlepszych zawodników w historii klubu dla Seattle Mariners oraz Arizona Diamondbacks, dla których grał przez odpowiednio dziewięć oraz osiem sezonów. "Big Unit" w swojej dwudziestodwuletniej karierze dwukrotnie zaliczył no-hittera, w tym perfect game 18 maja 2004 przeciwko Atlanta Braves, czego dokonał jako najstarszy zawodnik w historii ligi. Do jego innych osiągnięć należą: dziesięciokrotny występ na meczu gwiazd, czterokrotnie najniższa ERA w lidze, MVP World Series, kiedy w jednym z najlepszych finałów w dziejach jego D’backs pokonali New York Yankees, pięciokrotny tytuł najlepszego miotacza (w tym cztery lata z rzędu w sezonach 1999-2002), trzysta zwycięstw oraz fakt pokonania każdego zespołu MLB co najmniej raz. Wszystko to czego dokonał na długo pozostanie w księdze rekordów oraz pamięci fanów. W czasach kiedy było coraz trudniej o bicie najlepszych wyników sprzed lat był tym, który się do nich zbliżał i je poprawiał.
Johnson jest drugim najlepszym miotaczem w historii z liczbą 4875 strikeouts. Łączna liczba jego zwycięstwo to 303 (22 zawodnikom udało się osiągnąć tę barierę) przy świetnej ERA równej 3,29. Aż sto razy miotał on przez cały mecz, trzydziestosiedmiokrotnie nie pozwalając drużynie przeciwnej na zdobycie choćby jednego punktu. Występował łącznie dla siedmiu różnych zespołów, ale najbardziej jest wiązany właśnie z zespołem z Seattle. Swoją karierę na konferencji opisał tak: -Pracowałem ciężko, byłem nieustraszonym zawodnikiem i dałem z siebie wszystko co miałem-. Dla ekspertów Johnson jest ostatnim miotaczem w historii jaki dobił do granicy 300 zwycięstw, jako że aktualnie pitcherzy grają mniej, a o zwycięstwa jest trudniej. Kilka dni temu Johnson zaakceptował zaproszenie od Mariners i w meczu otwarcia ich nowego sezonu 12 kwietnia rzuci ceremonialną pierwszą piłkę dla zespołu, który zawdzięcza mu tak wiele.
Mimo że przewidywalna była to najważniejsza wiadomość ze świata Major League Baseball, gdzie trwa nieustannie gorączka związana z rynkiem transferowym. Informacją związaną z Seattle Mariners jest fakt, że zespół ten opuścił Adrian Beltre i związał się rocznym kontraktem z Boston Red Sox, na mocy którego zarobi 9 mln dolarów z o cztery miliony mniej wartą opcją na sezon 2011. Beltre jest w lidze od dwunastu sezonów i oprócz produkcji ofensywnej zawsze był jednym z najlepszych defensywnych trzecich bazowych. Oznacza to że z Red Sox pożegna się Mike Lowell, który póki co nie może podpisać nowego kontraktu z powodu leczenia po operacji kciuka. Beltre w ubiegłym sezonie wystąpił w 111 meczach, zdobywając w nich tylko 8 HR oraz 44 RBI.
Dywizję zachodnią American League opuszcza także Marlon Byrd, który po tak naprawdę swoim pierwszym dobrym sezonie (trzecim z Texas Rangers) zyskał więcej uwagi od innych zespołów. Jego szczytową formę chcą wykorzystać Chicago Cubs, którzy tym samym załatali dziurę w środkowym polu, podpisując z nim trzyletni, warty 15 mln dolarów kontrakt. W wieku 32 lat Byrd w poprzednim roku zdobył 20 HR oraz 89 RBI. Barwy zmienił także Matt Capps, który z bardzo słabych Pittsburgh Pirates przeszedł do jeszcze słabszych Washington Nationals, których jednak tegoroczne ruchy wskazują na poprawę sytuacji. Capps, który wykorzystał w poprzednim sezonie 27 z 32 savów podpisał roczną umowę, na mocy której zarobi 3,5 mln dolarów.