Bartosz Ignacik od lat jest związany z telewizją Canal+. Kibice kojarzą go z transmisji piłkarskich i tenisowych, ale także z programu "Turbokozak". Na zakończenie ostatniego odcinka komentator zdecydował się na żart, który zamiast rozbawić, wywołał ogromne oburzenie i falę krytyki.
- O co chodzi Mireczku z kablem? Czy oni obniżyli Ci pensję, że Ty chcesz się... powiesić? - zapytał stojącego obok dźwiękowca, trzymającego w ręku kabel. - Nie, pracuję po staremu. Trzymam operatora na smyczy - brzmiała odpowiedź.
Po tym pytaniu Ignacika w sieci zawrzało. Internauci uznali, że komentator naśmiewa się z samobójstw, gdzie listopad jest miesiącem świadomości zdrowia psychicznego mężczyzn. "Każdego dnia w Polsce samobójstwo popełnia średnio 15 osób, z czego zdecydowana większość to mężczyźni. Nie ma wytłumaczenia na tak haniebne zachowanie" - czytamy w jednym ze wpisów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ależ to był strzał! Można oglądać i oglądać
"Nie wiem, czy to jest bardziej nieodpowiedzialne, czy żenujące", "Nie mieści mi się to w głowie, a Canal+ Sport wypuszcza taki materiał jak gdyby nigdy nic", "Jeszcze żeby chociaż to śmieszne było" - skwitowali inni internauci.
Ignacik w poniedziałek z samego rana postanowił odnieść się do swojej wpadki i wystosował przeprosiny. "Totalnie głupie, bezmyślne i idiotyczne próbowanie bycia nieśmiesznym z mojej strony, za które PRZEPRASZAM. Absolutnie nikogo nie miałem zamiaru urazić. To już się niestety nie odstanie, ale jeszcze raz WYBACZCIE…" - napisał na portalu X.
Skrucha dziennikarza nie na wszystkich zrobiła jednak wrażenie. Internauci zwrócili uwagę, że "to nie pierwszy i pewnie nie ostatni tak żałosny żart" w wykonaniu Ignacika.