Don King: Kocham Andrew za waleczne serce

Don King to fenomen. Mimo swoich 76 lat wciąż tryska energią i trzyma w ręku boks zawodowy na najwyższym poziomie. - To dar od Boga. Wszystko, co robię w życiu, to inspiracja od Niego - zdradza w rozmowie z "Dziennikiem".

W tym artykule dowiesz się o:

Amerykanin opowiada jak zaczęła się jego przygoda z Andrzejem Gołotą. - Poznałem go kiedy Andrew był out. Zupełnie out, poza biznesem i nikt nie chciał mu podać pomocnej dłoni. Co więcej, gadali o nim najróżniejsze rzeczy, że to jego koniec, że jest taki, siaki, bla, bla, bla i boo, boo, boo. A ja pokochałem go za waleczne serce. Uwielbiam jego talent i charakter. Jasne, że to tylko człowiek i ma słabsze chwile, ale proszę pamiętać, że ma też uczucia. Ci, którzy mu wypominają błędy, niech najpierw spojrzą na swoje, uderzą się we własne piersi. Nazywają go szaleńcem, a ja też jestem szaleńcem. Obydwaj jesteśmy zwariowani. Mnie w życiu oskarżono już chyba o wszystko, podobno nawet to ja rozpętałem drugą wojnę światową. Z Andrew rozpoczęliśmy wszystko od nowa i to był strzał w dziesiątkę.

Don King zna także plany Polaka. - Będzie mistrzem świata. Dlaczego? Bo chce nim być. Niektórzy gadają, że powinien iść na emeryturę. Mógłby, bo to bardzo zamożny człowiek. Ale on na razie nie chce korzystać z życia bo wie, że ma przed sobą zadanie. Za to tak go kocham i tak bardzo w niego wierzę.

Więcej w "Dzienniku".

Komentarze (0)