O Kamili Walijewej było najgłośniej podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie. Wszystko za sprawą skandalu, jaki wybuchł wokół łyżwiarki. Dzień po tym, gdy wraz z koleżankami z Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego wywalczyła złoto w rywalizacji drużynowej, na jaw wyszedł pozytywny wynik jej badania antydopingowego.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski zdecydował, by nie rozdawać medali w tej konkurencji do czasu wyjaśnienia sprawy, ale Walijewa została dopuszczona do rywalizacji solistek. Tam zajęła miejsce poza podium.
O sprawie łyżwiarki Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego pisał cały świat. Ta podczas igrzysk zyskała ponad 900 tysięcy obserwujących na Instagramie. Przez całą imprezę nie dodała tam żadnego wpisu, ale w końcu przerwała milczenie.
"Chciałabym podziękować wszystkim, którzy byli ze mną w tym trudnym okresie: tym, którzy byli przy mnie i nie dawali mi się zniechęcić, tym, którzy wysyłali mi wiadomości wsparcia, którzy o mnie myśleli, którzy się modlili, którzy wierzyli we mnie" - napisała.
"Dziękuję moim fanom, mojej rodzinie i przyjaciołom, moim trenerom, całej drużynie, mojemu krajowi i ludziom z całego świata" - dodała.
Czytaj także:
- Dramatyczne słowa. Wypowiedziano je podczas igrzysk w Pekinie
- Polscy olimpijczycy wrócili do domu. Tak ich przywitano na lotnisku
ZOBACZ WIDEO: Sporty zimowe nie są domeną Polaków? "Często nie mamy warunków, żeby trenować"