Nie milkną echa po sensacyjnej informacji o pozytywnym wyniku testu dopingowego u mistrzyni olimpijskiej w łyżwiarstwie figurowym (w drużynie) na ZIO Pekin 2022 - Kamili Waliewej. W organizmie 15-latki wykryto trimetazydynę (więcej TUTAJ).
Pozytywny wynik testu młoda Rosjanka miała uzyskać jeszcze przed igrzyskami. Sprawa jest skomplikowana, ponieważ Waliewa nie ukończyła jeszcze 16. roku życia, wobec czego jest "osobą chronioną" (więcej TUTAJ).
W obronie łyżwiarki stanął m.in. rosyjski biznesmen Andriej Czerwiczenko. Były prezes Spartaka Moskwa w wywiadzie dla portalu sovsport.ru w ostrych słowach skomentował zamieszanie wokół Waliewej.
ZOBACZ WIDEO: Policja zatrzymała ją na stoku. "Ktoś się poskarżył"
- Jestem pewien, że cała sytuacja została przez kogoś zaplanowana dużo wcześniej. Jeśli coś zostało znaleziono, to - tak myślę - specjalnie zostawiono to na później, by największy "smród" zrobić na igrzyskach. Żeby szambo wybiło przed samymi zawodami - ocenił Czerwiczeko.
Były właściciel Spartaka nie ma wątpliwości, że jest to działanie specjalnie wycelowane we wschodzącą gwiazdę łyżwiarstwa figurowego.
- Szczególnie obrzydliwe jest to, że nie ma oficjalnych oświadczeń takich organizacji jak WADA czy MKOL, tylko jakieś angielskie czy amerykańskie "wysypisko śmieci". Ona (Waliewa - przyp. red.) jest jeszcze dzieckiem. Wszystko zrobiono po to, by wykluczyć Kamilę z walki o złoto olimpijskie w rywalizacji solistek - podsumował Rosjanin.
Ceremonia medalowa drużyn została odroczona ze względu na pozytywny wynik testu Waliewej. MKOL nie podjął jeszcze decyzji, co ze złotym medalem Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego w tej konkurencji.
Zobacz:
Kamila Waliewa z pozytywnym wynikiem! Rosjanka jednak wystąpi w programie solistek?
