Zamiast zdjęcia czarna plansza. I te słowa. Zdyskwalifikowana Japonka przerwała milczenie

PAP/EPA / KIMIMASA MAYAMA  / Na zdjęciu: Sara Takanashi
PAP/EPA / KIMIMASA MAYAMA / Na zdjęciu: Sara Takanashi

"Nawet jeśli przeproszę, medalu to nie zwróci" - napisała w mediach społecznościowych Sara Takanashi. Japońska skoczkini została zdyskwalifikowana w konkursie mikstów na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Jej drużyna nie stanęła przez to na podium.

Dla Sary Takanashi - legendy skoków narciarskich - igrzyska olimpijskie Pekin2022 okazały się koszmarem. W konkursie indywidualnym uplasowała się tuż za podium. Miała spore szanse na zdobycie medalu w konkursie mikstów, jednak po pierwszym skoku została zdyskwalifikowana za nieregulaminowy kombinezon (jej wynik anulowano - więcej TUTAJ>>).

Takanashi zalała się łzami. Dopuszczono ją do drugiej serii, ale Japonka nie była w stanie wrócić do równowagi psychicznej. Drugi skok oddała zapłakana. Japonia (w składzie: Takanashi, Yukiya Sato, Yuki Ito, Ryoyu Kobayashi) zajęła ostatecznie 4. miejsce.

We wtorek Sara Takanashi przerwała milczenie. Na Instagramie zamieściła post. Zamiast zdjęcia widzimy... czarną planszę. Ważniejsze są jednak jej słowa.

ZOBACZ WIDEO: Nikt nie zna dużej skoczni olimpijskiej. Polacy mogą znów zaskoczyć?

"Zostałam zdyskwalifikowana w konkursie mikstów. Bardzo mi przykro, że japońskiej drużynie odebrało to szansę na zdobycie medalu i spowodowało to głębokie rozczarowanie u wszystkich, którzy wspierali drużynę i wszystkich, którzy byli w to zaangażowani na miejscu" - rozpoczęła Takanashi.

"To niezaprzeczalny fakt, że moja dyskwalifikacja zmieniła życie wszystkich. Nawet jeśli przeproszę, medal nie zostanie zwrócony" - dodała Japonka, która podziękowała koleżance i kolegom z zespołu. "Wspierali mnie, mimo że przeze mnie nie mogli zdobyć medalu. Bardzo dziękuję, że zaakceptowaliście mnie taką. Jest mi bardzo przykro".

Rekordzistka pod względem liczby zwycięstw w Pucharze Świata (61) odniosła się także do innych decyzji polskiej delegat FIS Agnieszki Baczkowskiej, która odpowiadała za kontrolę sprzętu skoczkiń (więcej TUTAJ>>). Łącznie zdyskwalifikowano bowiem aż pięć zawodniczek, także: Danielę Iraschko-Stolz (Austria), Katharinę Althaus (Niemcy), Silje Opseth i Annę Odine Stroem (obie Norwegia).

"Mam szczerą nadzieję, że skoki narciarskie i inne cudowne zawody nie będą bałaganem, ale miejscem, w którym zawodnicy i zespoły będą mogli się cieszyć" - podkreśliła Takanashi.

Czytaj także: Jej decyzje wywołały szok na igrzyskach. "Rozdaje karty"

Źródło artykułu: