Polski Komitet Olimpijski przeżywa kryzys. Zwłaszcza wizerunkowy - nieudany występ reprezentantów Polski na igrzyskach w Paryżu (zaledwie 10 medali i tylko jeden złoty, najgorszy wynik od 68 lat) sprawił, że wokół prezesa Radosława Piesiewicza zrobiło się gorąco. Jednak tylko pierwsza fala ataków dotyczyła spraw sportowych i liczby medali zdobytych na igrzyskach.
Kolejne dotyczyły już m.in. kwestii lotów prezesa oraz jego rodziny i korzystania z kosztownych odpraw VIP (ujawniło to Radio ZET), pensji jego współpracowników ("Polityka"), posady żony Radosława Piesiewicza w Banku PEKAO, czy informacji, że sam ma być pierwszym prezesem PKOl pobierającym za to pensje. Lista zarzutów zrobiła się naprawdę długa.
A do tego konflikt i wzajemne oskarżenia z ministrem sportu i turystyki Sławomirem Nitrasem i kontrole finansowe w PKOl czy Polskim Związku Koszykówki, którego prezesem jest Piesiewicz. To z kolei doprowadziło do fatalnych konsekwencji dla Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Każdy piłkarz marzy o takim golu. Potężne uderzenie w samo okno
Od momentu zakończenia igrzysk olimpijskich w Paryżu umowy z PKOl zerwały Polskie Porty Lotnicze, PKP Intercity, Krajowa Grupa Spożywcza i Enea, finansowanie wstrzymał Orlen, a w czwartek umowę sponsorską wypowiedziała Grupa Tauron. Polski Komitet Olimpijski, dotąd chwalący się ogromnymi pieniędzmi płynącymi ze spółek Skarbu Państwa, może mieć teraz wielkie problemy.
Pusto w kasie?
Jak bowiem ujawnił portal Onet, w kasie stowarzyszenia jest pustka. A już niedługo PKOl czeka zapowiadana długo wcześniej Gala Olimpijska, podczas której prezes Radosław Piesiewicz ma wręczyć wszystkim polskim medalistom igrzysk w Paryżu obiecane premie. Pytanie, czy będzie z czego wypłacać.
- Tych pieniędzy w kasie PKOl nie ma. Po prostu. I nie do końca wiem, jak miałyby się tam znaleźć. Sytuacja jest krytyczna. Może być wstyd na całą Polskę - powiedział Onetowi anonimowo jeden z pracowników PKOl.
Wstyd, bo komitet już na początku tego roku ogłosił wysokość nagród dla polskich medalistów igrzysk w Paryżu. Za złoto - 250 tysięcy złotych, srebro - 200 tysięcy i po 100 tysięcy za zdobycie brązowego medalu. Do tego premie i nagrody rzeczowe (odpowiednio 100, 75 i 50 tysięcy) dla trenerów zawodników, którzy stanęli na olimpijskim podium.
Łącznie - 4 miliony złotych.
- Jeżeli coś zostało obiecane, musi być dotrzymane - mówi nam członek zarządu PKOl i wiceprezes Polskiego Związku Alpinizmu Piotr Pustelnik, pytany o możliwy brak premii finansowych dla sportowców. Jego zdaniem sprawa musi zostać zakończona i jest na to tylko jeden sposób - wypłata nagród.
- Nie wyobrażam sobie, by było inaczej, nawet kosztem większych problemów finansowych PKOl. Było to przyrzeczenie publiczne i trzeba się z niego wywiązać. Jestem jednak optymistą i wierzę, że pieniądze się znajdą. To kwestia honoru.
"W zarządzie jest niepokój"
Nasz rozmówca nie ukrywa, że jest bardzo zaniepokojony ostatnimi doniesieniami dotyczącymi problemów finansowych PKOl. Zaznacza jednak, że nie czuje się w pełni kompetentny, by wypowiadać się na ten temat. Powód? Brak całościowej wiedzy.
- Wszystko to, o czym czytam i słyszę, bardzo mnie niepokoi. Jednak dopiero 17 września mamy zebranie zarządu i liczę, że tego dnia dowiem się od rządzących więcej szczegółów. Na razie nie mam wystarczającej wiedzy, by się o tym wypowiadać. Pana pytanie trafia więc w próżnię. Mogę jedynie powiedzieć, że jestem po prostu zmartwiony.
Jego zmartwienie jest tym większe, że podczas igrzysk w Paryżu gwiazdami polskiego sportu były reprezentantki dyscypliny "należącej" do Polskiego Związku Alpinizmu, czyli złote i brązowe medalistki we wspinaczce sportowej na czas - Aleksandra Mirosław i Aleksandra Kałucka.
- Na razie robię sobie listę zagadnień, o które będę chciał zapytać. I na pewno nie będę jedyny. W zarządzie jest więcej zaniepokojonych osób - przekonuje Pustelnik.
"To przekracza moją wyobraźnię"
- Mam nadzieję, że kłopoty finansowe nie wpłyną na to, co obiecano sportowcom i prędzej czy później otrzymają swoje premie. To im się należy. Biorąc pod uwagę priorytety, to oni powinni być na pierwszym miejscu - mówi nam z kolei Robert Korzeniowski, czterokrotny mistrz olimpijski w chodzie sportowym.
Legenda polskiego sportu zwraca uwagę na problem samej organizacji Gali Olimpijskiej. Jego zdaniem to powinno być święto, jednak ostatnie wydarzenia z PKOl-em nie sprzyjają takiej atmosferze.
- Na takich eventach pojawiają się nie tylko sportowcy, ale ludzie ze świata biznesu, sponsorzy, przedstawiciele instytucji państwowych. W sytuacji, gdy mamy tak fatalnie wizerunkowe chwile dla PKOl, nie wyobrażam sobie, by można było przejść nad tym wszystkim, co się dzieje, do porządku dziennego - przekonuje.
- Taka gala teraz, przeprowadzenie jej, jakby nic się nie działo, przekracza moją wyobraźnię. Ponadto każdy zada sobie pytanie, czy powinien być na zdjęciu z prezesem...
O kwestię organizacji Gali Olimpijskiej i ewentualnych problemów z wypłaceniem nagród pieniężnych medalistom igrzysk w Paryżu zapytaliśmy Polski Komitet Olimpijski. Doczekaliśmy się odpowiedzi, jednak dotyczącej jedynie... daty odbycia się eventu. Otóż ta ma nie być jeszcze znana i zostanie ustalona podczas wspomnianych obrad zarządu 17 września.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty