Oby tak dalej - rozmowa z Jarosławem Różańskim, kapitanem Podhala Nowy Targ

Kapitan Szarotek nie krył zadowolenia po zwycięstwie na lodowisku w Krakowie. Trzy punkty nie tylko poprawiły nastroje w zespole, ale też pozwoliły zbliżyć się na 4 punkty do przedostatniej Nesty Toruń. Przed Podhalem dwa bardzo ważne mecze z sąsiadami w tabeli, które zadecydują, z jakiej pozycji nowotarżanie rozpoczną zmagania w play-off.

Przemysław Urbański: Pamięta pan kiedy ostatnio wygraliście mecz?

Jarosław Różański: Pamiętam, że było to z Jastrzębiem ale nie wiem dokładnie kiedy.

Pod koniec września, jeśli mówimy o 3 punktach.

- Trochę temu. Cieszymy się bo od początku tego roku gramy dobry hokej. Troszeczkę nam brakowało. Sekundy z Jastrzębiem, 9 sekund w Sanoku brakło żeby zrobić niespodziankę. W Krakowie się udało. Konsekwencja w grze zaprocentowała.

Skąd ta nagła zmiana w grze od początku 2012?

- Zaczyna owocować ciężka praca, którą wykonaliśmy w grudniu. Dobrze wykorzystaliśmy miesięczną przerwę. Oby tak dalej. Teraz czekają nas bardzo istotne pojedynki, które pokażą nam czy jesteśmy w stanie opuścić ostatnie miejsce w tabeli. Każdy mecz staramy się grać pod kątem play-offów. To będzie decydująca część sezonu i wtedy musimy być w najwyższej formie.

Tak szczerze. Wierzyliście w to, że z Krakowa można przywieźć 3 punkty?

- Szczerze to była niespodzianka dla nas. W pewnym momencie przegrywaliśmy 1:3 ale tu zadecydowała wspomniana konsekwentna gra. Udało się i oby tak dalej.

Punkty wywiezione z Krakowa poza prestiżem pozwalają wam dojść Toruń na 4 punkty.

- W każdym spotkaniu trzeba walczyć o pełną pulę. Przed nami pojedynki z Zagłębiem i Toruniem. Jak będą dobre wyniki to później już pójdzie samo. Najważniejsze jednak być w play-off w najlepszej formie.

Ciężko jest być kapitanem, kiedy na lodzie nie idzie i zespół zamyka tabelę?

- Atmosferę budują zwycięstwa. Dzięki trzem punktom z mistrzem Polski uwierzymy w siebie. Pamiętajmy jednak, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Musimy ciężko walczyć i starać się unikać kar bo gdy gramy 5 na 5 to wygląda to nieźle.

Czyli nadal wierzycie, że można opuścić ostatnie miejsce?

- Oczywiście. Ale trzeba grać na 100 procent swoich możliwości. Może wreszcie zaczną omijać nas kontuzje. W tym sezonie nie zagraliśmy i nie zagramy w optymalnym składzie. Mimo tych przeciwności i graniu na trzy piątki potrafiliśmy nawiązać walkę.

Ile dla Podhala znaczy Kelly Czuy?

- Kelly jest bardzo ważnym ogniwem tak jak każdy pozostały z meczowej 15. Nie ma u nas ważniejszych czy mniej ważnych zawodników. W Krakowie to on wystąpił w roli kata, strzelił 3 bramki i pomógł nam wygrać. Jednak każdy z nas wykonał kawał dobrej roboty i wszystkim należą się wielkie słowa uznania.

Komentarze (0)