W połowie drogi do finału - relacja z meczu GKS Tychy - Aksam Unia Oświęcim

Tyszanie niesieni głośnym dopingiem swoich kibiców pewnie pokonali w pierwszym półfinałowym spotkaniu Unię Oświęcim 4:2. Dwie bramki na swoim koncie zapisał Josef Vitek, a decydująca okazała się druga odsłona.

W tym artykule dowiesz się o:

Pojedynki z Unią Oświęcim zawsze przynoszą wszystkim kibicom wiele emocji, ale kiedy GKS spotyka się ze swoim odwiecznym rywalem w półfinale Mistrzostw Polski emocje sięgają zenitu. Od początku meczu było widać, że obie drużyny łatwo skóry nie sprzedadzą. Na tafli toczyła się twarda walka, zawodnicy nie stronili od gry ciałem. W 8 minucie prowadzenie Unii dał Robert Krajci, który strzałem w okienko pokonał Sobeckiego. Radość gości nie trwała jednak zbyt długo. Michał Woźnica otrzymał znakomite podanie przed bramkę od Tomasa Jakesa i doprowadziło remisu.

W drugiej odsłonie oba zespoły były jeszcze bardziej zmobilizowane. Przyjezdni mieli świetną okazję do objęcia prowadzenia, ale Lukas Riha nie zdołał pokonać z najbliższej odległości Arkadiusza Sobeckiego. Gospodarze coraz częściej zatrudniali Przemysława Witka, który musiał uwijać się w swojej bramce. Choć bramkarzowi Unii udało się wyłapać mocny strzał Sławomira Krzaka to po chwili i tak musiał skapitulować. Tyski napastnik znalazł się w odpowiednim miejscu i z dobitki pokonał Witka, nie pozostawiając mu szans na obronę. Tyszanie nie zwalniali tempa, a gra toczyła się głównie w tercji obronnej Unii. Po precyzyjnej akcji gospodarzy Josef Vitek bez większych problemów pokonał golkipera rywali. Na kolejne trafienie nie trzeba było długo czekać, a strzelcem bramki ponownie okazał się Vitek. - Nie czekałem na półfinały żeby pokazać pełnię swoich możliwości. W każdym meczu staram się grać najlepiej jak potrafię, aby pomóc drużynie. Dzisiaj udało mi się strzelić dwie bramki i bardzo mnie to cieszy – komentował po spotkaniu Josef Vitek.

Goście po przegranej 3:0 drugiej odsłonie zmuszeni byli do zmiany taktyki. Trener Suchanek zdecydował się na zmianę bramkarza i tak między słupkami oświęcimskiej bramki Krzysztof Zborowski zastąpił Przemysława Witka. Zmiana okazała się trafiona, bo Zborowski żadnej bramki nie wpuścił, ale nie zmieniło to faktu, że Unia przegrała. - Tyszanie wykorzystali swoje sytuacje i mieli psychiczną przewagę w meczu. My musieliśmy gonić wynik. 4:1 to spora strata i ciężko jest dogonić rywala. Nastawialiśmy się, żeby wygrać trzecią tercję i podbudować się przed meczem w Oświęcimiu – tłumaczył po meczu Miroslav Zatko. Gospodarze nieco zwolnili tempo, co wykorzystał Partik Flasar strzelając bramkę na 4:2. Radość Unii była jednak słodko gorzka bowiem obrońca z Oświęcimia podczas oddawania strzału nabawił się kontuzji, która uniemożliwiła mu występ w dalszej części spotkania. – Kontuzja Flasara pokrzyżowała nam plany. Musieliśmy grać na pięciu obrońców – skomentował Karel Suchanek. W końcówce przyjezdni postawili wszystko na jedną kartę. Do boksu zjechał Zborowski. Pod bramką GKSu zrobiło się gorąco, ale Arkadiusz Sobecki opanował sytuację. Tyszanie pewnie wygrali 4:2 i w rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzą już 2:0.

Najlepszymi zawodnikami spotkania wybrani zostali Josef Vitek oraz Robert Krajci.

GKS Tychy - Aksam Unia Oświęcim 4:2 (1:1, 3:0, 0:1)

0:1 Robert Krajči 8’

1:1 Michał Woźnica (Tomas Jakeš, Roman Šimíček) 9’

2:1 Sławomir Krzak 26’

3:1 Josef Vítek (Marian Csorich, Adrian Parzyszek) 37’ 5/4

4:1 Josef Vítek (Adrian Parzyszek) 39’ 4/4

4:2 Patrik Flašar (Marcin Jaros) 42’

GKS: Sobecki - Gonera, Gwiżdż (4); Vitek, Parzyszek (2), Paciga (2) - Sokół, Jakes; Bagiński, Simicek, Woźnica - Kotlorz, Csorich; Galant, Garbocz, Krzak (2)- Mejka, Śmiełowski; Banachewicz, Gurazda, Witecki.

Unia: Witek (Zborowski od 40:00) - Dronia (2), Zatko (4); Riha, Jakubik, Krajci (2)- Gabryś, A.Kowalówka; Valusiak (2), Tabacek (2), Klisiak - Flasar, Piekarski (2); Jaros, Modrzejewski, Wojtarowicz - Połącarz, Stachura; Piotrowicz, Bibrzycki, Sękowski.

Komentarze (0)