Wszystko idzie w dobrym kierunku - rozmowa z Rafałem Martynowskim, zawodnikiem Comarch Cracovii

W niedzielę Comarch Cracovia jako pierwsza w tym sezonie zdobyła lodowisko w Jastrzębiu. Dwa gole w tym spotkaniu zdobył Rafał Martynowski, który wraz ze swoim kuzynem Davidem Kostuchem wyrasta na czołowego napastnika Pasów w tym sezonie.

W tym artykule dowiesz się o:

Przemysław Lorenc: Jako pierwsza drużyna zwyciężyliście w Jastrzębiu...

Rafał Martynowski: Jadąc pod czeską granicę, wiedzieliśmy, że gospodarze będą chcieli podtrzymać zwycięską passę. Było wiadomo, że czeka nas ciężki mecz. Zagraliśmy dobre wyjazdowe spotkanie i mogliśmy się cieszyć z przywiezienia bardzo cennych trzech punktów. Po wyniku w Oświęcimiu te trzy oczka stały się jeszcze cenniejsze, bo nasza przewaga nad GKS wzrosła do pięciu punków.

Zdobyłeś w Jastrzębiu dwa bardzo ważne gole.

- Ostatnie tygodnie pokazały, że wszystko idzie w bardzo dobrym kierunku. Nie tylko dla mnie, ale dla całej mojej piątki. To się też przekłada na wyniki drużyny. Oby taka sytuacja trwała jak najdłużej, bo za tydzień rozpoczynają się play-offy, czyli najważniejsza część sezonu.

Po twojej pierwszej bramce na lodowisku zabrzmiał znany motyw z Gwiezdnych Wojen, kojarzony z ciemną stroną mocy. Czułeś się jak Lord Vader?

- Rzeczywiście była taka melodia? (śmiech) Całkiem zabawna sprawa. Nie, będąc na lodzie nie słyszałem tego. Byłem zbyt podekscytowany z powodu wyrównania wyniku meczu.

Wspomniałeś o dobrej grze twojej formacji. Wygląda na to, że naciskacie na pierwszą piątkę Pasów z korzyścią dla drużyny.

- Mamy tak wyrównany zespół, że u nas praktycznie każdy może zagrać w pierwszej piątce i nie odbije się to na jakości tej formacji. Każdy zawodnik jest dobrze przygotowany, mocno przykłada się do treningów i jest świadomy celu, jaki jest przed nami. Oby tak dalej.

Rozumiecie się coraz lepiej z Davidem Kostuchem i Petrem Dvorakiem.

- Widać, że z każdym meczem wygląda to coraz lepiej. Wiemy jak zachowujemy się na lodzie, w które miejsce podać i czego można się spodziewać po partnerach z ataku. Nakręcamy się nawzajem i efekty widać.

W piątek z łatwością pokonaliście Unię, w niedzielę ta sama Unia równie łatwo rozbiła GKS Tychy. O co tu chodzi?

- Moim zdaniem w piątek przeciwko Unii zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Wyniki z ostatnich dni pokazują, że w PLH musisz być maksymalnie skoncentrowany przed każdym meczem. Zwłaszcza teraz, kiedy kończy się runda i play-offy są tuż za rogiem. Najważniejsze to być gotowym na każde spotkanie.

Podoba ci się styl gry Comarch Cracovii?

- Przede wszystkim widać wyniki. Wygraliśmy dziewięć spotkań pod rząd. Na lodzie staramy się realizować założenia taktyczne przygotowane przez sztab szkoleniowy. Strzelamy sporo goli. Mnie osobiście nasza gra przypada do gustu.

Zostały trzy mecze do końca rundy, z dwoma najsłabszymi zespołami PLH zagracie u siebie. Cracovia jest liderem, 5 punktów przewagi nad drugą drużyną w tabeli. Tylko katastrofa może was pozbawić pierwszego miejsca.

- Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak lekceważenie przeciwników, ale jestem całkiem pewien, że pozostaniemy na fotelu lidera. Zajmujemy to miejsce już od kilku kolejek i utrzymamy je do końca rundy.

Kto twoim zdaniem będzie najbardziej niewygodnym rywalem w play-off?

- To bardzo trudne pytanie. Patrząc na wyniki z rundy zasadniczej, ciężko grało nam się z GKS Jastrzębie. Jeśli spotkamy się z nimi, może być ciężko, zwłaszcza na ich lodowisku. To samo tyczy się Unii Oświęcim i GKS Tychy.

Komentarze (0)