Łotysze nie mieli idealnego wejścia w turniej. Najpierw męczyli się z reprezentacją Polski, którą pokonali dopiero po dogrywce. Następnie stracili punkt w starciu z Francuzami.
Ich kolejnymi rywalami byli Kazachowie. W pierwszej tercji aż trzy razy grali w przewadze, ale nie udało im się wykorzystać tej sytuacji i na przerwę zawodnicy schodzili przy bezbramkowym remisie.
Dopiero w połowie drugiej części gry wynik otworzył Roberts Bukarts. Chwilę później podwyższył Haralds Egle. To były cztery minuty, które ustawiły cały pojedynek. Między słupkami świetnie spisywał się Kristers Gudlevskis.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 43-letnia legenda błyszczała na gali w Nowym Jorku
- Mamy na tym turnieju dwóch świetnych bramkarzy. Możemy umieścić któregokolwiek z nich w bramce i wszystko będzie dobrze. Kristers stawał na głowie. Wspierał zespół, kiedy ten tego potrzebował - skomentował w rozmowie z iihf.com reprezentant Łotwy, Kristaps Zile.
Po stronie pokonanych na wyróżnienie zasłużył Michaił Rachmanow. Kilkukrotnie wprowadził niepokój wśród łotewskich defensorów. Nie udało mu się jednak strzelić bramki. - Musimy wykazać się większą agresją w ataku i wyeliminować szkolne błędy w obronie - mówił Leonid Metalnikow.
Grupa B:
Kazachstan - Łotwa 0:2 (0:0, 0:2, 0:0)
(Bukarts 32', Egle 36')
Czytaj także:
- "Prawdziwy szok". Szwedzkie media pod wrażeniem Polaków
- Wielki talent ponownie poprowadził Kanadę. Grad goli w Pradze