- Spotkanie ze Szwecją oceniam pozytywnie. Myślę, że na początku byliśmy troszkę przestraszeni. Zrobiliśmy dwa błędy w naszej obronnej tercji, kiedy mieliśmy krążek na kiju to niepotrzebnie szukaliśmy ładnego rozwiązania, a powinniśmy zagrać wtedy prostszy hokej. Potem się trochę uspokoiliśmy, poznaliśmy jak mocni są Szwedzi.
- Po drugiej tercji powiedzieliśmy sobie, że musimy zdobyć kontaktowego gola. Pod koniec myśleliśmy, co zrobić dalej z tym wynikiem czy ściągać bramkarza, ale złapaliśmy taką nieszczęśliwą karę, a ten wynik mógł być ładniejszy. Trzeba pochwalić chłopaków, bo walczyli, grali bardzo dobrze zespołowo i zorganizowanie. Myślę, że trzeba im podziękować za postawę w tym meczu - mówił po meczu Robert Kalaber, selekcjoner reprezentacji Polski.
W poniedziałek biało-czerwoni mają dzień przerwy, a już we wtorkowy wieczór o 20:20 zagrają z Francją. Na ten mecz czekają wszyscy, gdyż bezpośrednie starcie z rywalem zbliżonym do reprezentacji Polski prawdopodobnie może wyłonić późniejszego spadkowicza z elity.
- Nie ma łatwego przeciwnika, troszkę wyluzujemy głowy i odpoczniemy. W poniedziałek zrobimy taki regeneracyjny trening. Na pewno będziemy chcieli coś zrobić z przewagami. Tam mamy największą rezerwę i musimy coś zmienić, abyśmy prościej dostali się do tercji rywala. Musimy jeszcze porozmawiać ze sztabem szkoleniowym, kto będzie bronić z Francją.
- Już wcześniej mówiłem, że chcemy rotować wszystkimi trzema bramkarzami. Dostał szansę Johny, dostał "Zabol", a jest możliwe, że z Francją zagra Tomáš Fučík albo ponownie Murray. Jednak najpierw siądziemy do rozmów i wtedy zapadnie decyzja - dodał Kalaber.
Czytaj także: "Prawdziwy szok". Szwedzkie media pod wrażeniem Polaków
ZOBACZ WIDEO: Korzeniowski dostał w "tyłek", kiedy był dzieckiem. "Nie miałem nawet butów na trening"