Rosyjski sportowiec trafił do Polski trzy lata temu. Przeprowadzkę planował już od dawna, a gdy nadarzyła się okazja - skorzystał z niej. Dostał się na uniwersytet, znalazł pracę, gra też w hokeja - jest zawodnikiem GKH Gdynia. - Z Rosją nie chcę mieć już nic wspólnego - mówi "Przeglądowi Sportowemu Onet".
W obszernej rozmowie zdradza m.in., jak wygląda obecnie edukacja w rosyjskich szkołach. Podejście systemu nazywa "chorym patriotyzmem" i podaje przykłady: uczniowie szkół podstawowych w każdy poniedziałek rano zbierają się na placu, gdzie eksponowana jest flaga Rosji i odtwarzany jest rosyjski hymn, ponadto do programu szkolnictwa wprowadzono przedmioty o tematyce prorosyjskiej.
- Za moich czasów czegoś takiego nie było. Jest tam opisana historia wojen itd., ale oczywiście Rosja jest tam pokazana tylko w dobrym świetle. Nie znajdziesz złego słowa o Rosji w podręcznikach od tych przedmiotów - relacjonuje.
Jak uzupełnia, unikanie lekcji patriotyzmu skutkuje wizytą policji w domu. Rosjanin, który ze swoją ojczyzną nie chce mieć już nic wspólnego, nazywa to krótko: "to nienormalne".
Swoją przyszłość wiąże z Polską. Jak zaznacza, nasz kraj "dał mu wszystko". W Trójmieście jest mu tak dobrze, że nawet nie rozważa przeprowadzki do Niemiec, dokąd wyemigrował jego brat.
Zobacz też:
Grał w pamiętnym meczu przeciwko ZSRR. Zmarła legenda polskiego sportu
Partner Sabalenki to emerytowany sportowiec. Potężna różnica wieku
ZOBACZ WIDEO: Rywal Hurkacza weźmie ślub. Ukochana powiedziała "tak"