Pierwszy występ Polaków na Euro w futsalu zaczął się od twardego lądowania na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo. - Akurat ja z prezesem siedziałem z przodu w klasie biznes. Tam poczuliśmy jedynie wiatr na nogawkach - wspomina Roman Sowiński, trener który wprowadził Biało-Czerwonych na pierwsze ME w 2001 roku. - Z tyłu działy się dużo poważniejsze rzeczy. Wszyscy, którzy tam siedzieli, odczuli to dużo mocniej - dodaje. Niektórym członkom polskiej ekipy poleciała krew z nosa i uszu.
To były pionierskie czasy dla tej dyscypliny w Polsce. Wcześniej nazywano to piłką nożną pięcioosobową. Na pierwszy i ostatni jak dotąd mundial Polacy wyjechali w 1992 do Hongkongu. Na pierwsze Euro Biało-Czerwoni pojechali po wygranym w Zabrzu z turnieju eliminacyjnym. Awans zapewniło zwycięstwo nad Portugalią 3:0. Na kolejne mistrzostwa Europy Polacy czekali 17 lat.
30 stopni mrozu
Roman Sowiński wraca do wspomnień z 2001: - W Rosji wszystko musi być największe. Nasz hotel był ogromny. Dojście z pokoju do drzwi na zewnątrz zajmowało sporo czasu. A za nimi 30 stopni mrozu!
ZOBACZ WIDEO: Nawałka nagle ma konkurencję. Były selekcjoner tłumaczy działania PZPN
Na pierwszym Euro Polacy trafili do grupy z Chorwacją, Hiszpanią i Ukrainą. Biało-Czerwoni nie zdołali zaskoczyć, przegrali trzy mecze i wrócili do kraju.
- Być może zjadła nas nieco debiutancka trema. Gdybyśmy ostatnie spotkanie grali z Chorwatami, być może dalibyśmy radę. Parę miesięcy temu obejrzałem ten mecz. Powinniśmy go wygrać - wspomina były trener.
W kadrze Sowińskiego na turniej w Moskwie był 22-letni Błażej Korczyński. Wtedy zabierał z innymi młodymi zawodnikami bagaże z samolotu do terminala. Później został najlepszym strzelcem w historii polskiej ligi (314 goli - przyp. red.). Teraz przed nim trzecie mistrzostwa Europy. Drugie w roli selekcjonera (Polacy zagrali jeszcze w Słowenii w 2018 roku, w grupie przegrali z Rosją i Kazachstanem - przyp. red.).
- Dużo się zmieniło i poprawiło - mówi nam Błażej Korczyński tuż przed pierwszym meczem tegorocznego Euro. - To trochę jak z dorastaniem dziecka. Gdy widzisz je na co dzień, trudno zauważyć przeskok. Dopiero gdy przypomnę sobie, jak pewne sprawy wyglądały organizacyjnie kilkanaście lat temu, dostrzegam progres - dodaje.
Tournee z butelką whisky
Obecny trener nie ma takich problemów jak Sowiński. Gdy ten prowadził kadrę, część zawodników rywalizowała jednocześnie w piłce nożnej 11-osobowej.
- Trzeba było prowadzić walki czy negocjacje z klubami - uśmiecha się były selekcjoner. - Niekiedy jeździłem po klubach z butelką whisky, żeby załatwić zwolnienie piłkarza na mecz lub zgrupowanie. Futsal był wtedy inaczej postrzegany w klubach i PZPN-ie - podkreśla.
Inne były też obowiązki trenera. Roman Sowiński przypomina: - Trzeba było być jednocześnie menedżerem i poliglotą, który na wyjazdach musiał załatwiać masę spraw. Nie było tłumaczy, rzeczników prasowych czy dyrektorów. Masażysta i kierownik były jedynymi osobami przy selekcjonerze.
Tych wyzwań nie ma już Korczyński. Obecny trener pracuje z dziewięcioosobowym sztabem. W tym ma po dwóch analityków i fizjoterapeutów.
Reprezentanci w futsalu nie mają także organizacyjnych problemów, z którymi muszą mierzyć się rozgrywający swoje mistrzostwa Europy piłkarze ręczni. Turniej szczypiornistów jest sparaliżowany przez dodatnie wyniki testów na obecność koronawirusa.
Błażej Korczyński: - Każda reprezentacja otrzymała specjalny autokar. W hotelu zespoły mają piętra na wyłączność. Codziennie rano jedziemy na 13. piętro, gdzie przechodzimy antygenowe testy. Każda kadra ma duże sale na posiłki i odprawy. Podczas treningów w hali nie mijamy się z innymi zespołami. Zachowane są wszystkie reguły bezpieczeństwa.
Jeden problem
Nie zmieniła się jedna rzecz. Biało-Czerwoni mają nadal problem z podbijaniem lig zagranicznych. W kadrze Korczyńskiego tylko bramkarz, Michał Kałuża, gra poza Polską w pierwszoligowym hiszpańskim klubie CD Burela.
Na rozgrywane w Holandii mistrzostwa droga wiodła przez efektowne dla Polaków eliminacje. W nich zremisowali z mistrzami Europy, Portugalczykami, a awans zapewnili sobie w dwóch ostatnich starciach z Czechami.
- Zaczynamy się rozkręcać i być rozpoznawalni w Europie - cieszy się Korczyński. - Widać to po tym, jak traktują nas inne reprezentacji. Awansowaliśmy na Euro drugi raz z rzędu. Powoli wchodzimy na salony, a wynikami musimy wywalczyć sobie miejsce przy stole - zwraca uwagę.
Teraz selekcjoner deklaruje walkę o wyjście z grupy. Na własnej skórze doświadczył premierowego występu na Euro w Moskwie. W Holandii chce napisać kolejną ważną historię i po raz pierwszy wyjść z grupy.
Znów otwarcie z Chorwatami
- Naszą największą siłą mogą być kolektyw, dobra gra w obronie i determinacja - wyjaśnia Korczyński. - Mamy wyrównany zespół z dobrymi bramkarzami. Musimy dobrze bronić, szybko atakować oraz grać prostą i skuteczną grę. W futsalu najważniejsza jest szybkość gry i skupienie na fazach przejściowych: z obrony do ataku i na odwrót - dodaje.
Pierwszy mecz tegorocznych mistrzostw Europy w futsalu Biało-Czerwoni rozegrają w ten piątek przeciwko Chorwacji (godzina 20:30). W kolejnych starciach fazy grupowej powalczą przeciwko Słowacji (wtorek 25 stycznia, 20:30) i Rosji (sobota 29 stycznia, 14:30).
Sześciolatek z Polski rusza w Himalaje. "Patrzyli na nas jak na dziwaków"
"Nie pamiętam, że sędziowałem drugą połowę". Polski sędzia najlepszy w USA
Oglądaj NA ŻYWO mecze Fogo Futsal Ekstraklasy! (link sponsorowany)