Informacja o śmierci szkoleniowca spadła jak grom z jasnego nieba. W niedzielę (9 lutego) funkcjonariusze policji otrzymali zgłoszenie, a ciało Antuna Bacicia zostało odnalezione w jego domu w Bochni.
Odejście trenera wstrząsnęło klubem BSF ABJ Powiat Bochnia. W Bazylice św. Mikołaja w Bochni została odprawiona msza święta w jego intencji, a w miniony wtorek delegacja drużyny uczestniczyła w pogrzebie Bacicia w rodzinnym Dubrowniku.
- Jeżeli chodzi o sam pogrzeb, była delegacja 11-osobowa z klubu. Byłem ja jako prezes, był wiceprezes, byli pracownicy administracji, sponsorzy i zawodnicy - mówił prezes klubu Rafał Czaja w rozmowie z WP SportoweFakty.
Bacić od podstaw budował futsalowy zespół BSF ABJ Bochnia. Pod jego wodzą drużyna trzeci sezon z rzędu reprezentowała Małopolskę na najwyższym poziomie rozgrywkowym i dwukrotnie dotarła do fazy play-off.
- Tu są dwa aspekty. Pierwszy jest taki, że był to jeden z najlepszych fachowców, jeżeli chodzi o tę dyscyplinę sportu, nie tylko ze względu na sam fakt warsztatu, jaki posiadał, ale również na tzw. kompetencje miękkie, czyli potrafił w odpowiedni sposób przekonywać, motywować do swojego pomysłu, do swojej wizji. Był trenerem topowym - uważam, że to właściwe słowo - zaznaczył prezes.
I dodał: - Po drugie, aspekt człowieczeństwa, rzadko spotykany w dzisiejszym świecie. Tego jest mi najbardziej żal. Nie dość, że to był młody człowiek, to również wspaniały jako przyjaciel, kolega, znajomy, ale chyba przede wszystkim jako mąż i ojciec. Nie zgadzam się z powszechną interpretacją, że o zmarłym mówi się dobrze albo w ogóle. Uważam, że się powinno mówić tak, jak było. To był świetny trener i doskonały, fantastyczny człowiek. Tak można byłoby to spuentować.
Antun Bacić miał zaledwie 34 lata. Śmierć trenera była dużym zaskoczeniem zarówno dla środowiska wokół klubu, kibiców, ale przede wszystkim dla jego najbliższych. Chorwat miał żonę i córeczkę.
- To nas zaskoczyło totalnie dlatego, że to był generalnie zdrowy człowiek, zdrowo się odżywiający. Nie mieszkałem z nim, bo mieszkał sam, więc trudno mi to ocenić, ale jeżeli były jakieś choroby, to były to choroby typowe, jak przeziębienia. Był to człowiek, któremu nie smakowały - że tak powiem - używki, nigdy nie zdarzyła się taka sytuacja, żeby były jakieś podejrzenia. Nie, po prostu był to dla nas totalny szok - nadmienił Czaja.
Bacić miał kontynuować karierę trenerską w Bochni. Negocjacje z klubem były na zaawansowanym etapie.
- Nie było żadnych sygnałów takich, które by mówiły, że coś temu człowiekowi dolega. Absolutnie nic nie wskazywało na to, by mogło dojść do takiej sytuacji. Tym bardziej, że dwa tygodnie przed śmiercią rozmawialiśmy na temat przedłużenia umowy na kolejne lata, on rozmawiał z żoną, więc na ten tydzień ubiegły szykowaliśmy się na parafowanie umowy. Niestety, nie zdążyliśmy już do tej rozmowy wrócić. Życie biegnie dalej, natomiast Antun miał żonę 32-letnią i córeczkę. Uważam, że ci ludzie będą się jeszcze długo borykać z tym - nie ukrywał nasz rozmówca.
Przyczyna śmierci Antuna Bacicia wciąż jest niejasna, jednak wykluczono udział osób trzecich w zdarzeniu. - Są wykonywane badania histopatologiczne. Przyczynę poznamy po otrzymaniu ostatecznych wyników sekcji zwłoki. Może to potrwać do 30 dni - zakomunikowała Prokuratura Rejonowa w Bochni w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Mogę tylko potwierdzić, że badania są w toku. Na ten moment dokładnie tak brzmi diagnoza. Nie możemy w żaden sposób potwierdzić, co było przyczyną śmierci - uzupełnił Rafał Czaja.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty
Oglądaj NA ŻYWO mecze Fogo Futsal Ekstraklasy! (link sponsorowany)