W tym artykule dowiesz się o:
Wygrany: Max Verstappen
Przed weekendem był pewien, że Red Bull Racing nie ma szans na pokonanie Mercedesa, bo niemiecki zespół był niemal o sekundę szybszy na okrążeniu. Tymczasem wysokie temperatury na Silverstone oraz ryzyko związane ze strategią i postawienie na twarde opony w pierwszej fazie wyścigu dały Holendrowi pierwszą wygraną w tym sezonie.
Verstappen po raz kolejny pokazał, że jeśli idzie o dominację Mercedesa, to tylko on ma odpowiednie umiejętności i narzędzia, by ją czasem przerwać i zapewnić kibicom trochę emocji.
Czytaj także: Fatalne wyniki finansowe Formuły 1
Przegrany: Mercedes
Gdy wygrywa się pierwszy weekend F1 na Silverstone z ogromną przewagą i w kolejnym zdobywa dwa pierwsze pola startowe, to celem minimum musi być co najmniej odniesienie zwycięstwa. Tego Niemcom nie udało się zrobić i po raz pierwszy w tym sezonie zjechali z toru pokonani.
Trudno, aby Lewis Hamilton i Valtteri Bottas opuszczali Silverstone w dobrych nastrojach. Brytyjczyk bez wątpienia liczył na kolejne zwycięstwo na domowym torze, a Fin chciał zwyciężyć i zniwelować straty do Hamiltona w klasyfikacji generalnej F1. Zamiast tego, spadł na trzecią pozycję w mistrzostwach i powoli żegna się z marzeniami o tytule.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie
Wygrany: Charles Leclerc
Niewiele brakowało, a kierowca Ferrari znów znalazłby się na podium, co przy obecnej formie włoskiego zespołu jest wielkim wyczynem. - To czwarte miejsce jest niczym zwycięstwo - mówił Leclerc po zakończeniu GP 70-lecia, a te słowa wiele mówią na temat dyspozycji i potencjału Ferrari.
Leclerc zdaje się być jedynym pozytywem obecnej kampanii w wykonaniu Ferrari, a kibicom ekipy z Maranello pozostaje żałować, że bolid SF1000 nie jest bardziej konkurencyjny, bo wtedy 22-latek mógłby toczyć wyrównane pojedynki z Verstappenem czy Hamiltonem.
Przegrany: Sebastian Vettel
Po raz kolejny mamy słodko-gorzki weekend w wykonaniu Ferrari. O ile Leclerc mógł triumfować, o tyle Vettel szybko zaszył się w garażu. Z Niemca frustracja zaczyna się wylewać całymi strumieniami, o czym świadczyć może jeden z komunikatów radiowych, w którym 33-latek zrugał Ferrari za dobraną strategię i zepsucie mu wyścigu.
Rację miał jednak Mattia Binotto, mówiąc że Vettel sam sobie zepsuł wyścig. Szef Ferrari miał na myśli "bączka", jakiego były mistrz świata F1 wykręcił na środku toru już na pierwszym okrążeniu. Vettel przez swój błąd spadł na ostatnie miejsce i w tym momencie stało się jasne, że trudno będzie mu o punkty w GP 70-lecia.
Czytaj także: Czy Sebastian Vettel dokończy sezon w Ferrari?
Wygrany: Nico Hulkenberg
Wprawdzie nie doczekał się pierwszego w karierze podium w F1, ale z jego występów można było wyciągnąć sporo pozytywów. Widać było, że spędził dodatkowe godziny w symulatorze Racing Point, dzięki czemu lepiej poznał bolid RP20. To przełożyło się na bardziej konkurencyjne tempo i trzecią pozycję w kwalifikacjach.
W wyścigu Hulkenberg był bliski czwartej pozycji, gdyby nie decyzja, by w samej końcówce zjechać na dodatkowy pit-stop w związku z dziwnymi wibracjami, jakie odczuwał on wskutek zużycia opon. Dało to 32-latkowi "tylko" siódmą pozycję, ale i tak może być zadowolony.
Przegrany: Alfa Romeo Zespół z Hinwil błądzi na tyłach stawki, głównie za sprawą mało wydajnego silnika Ferrari. Po raz kolejny Antonio Giovinazzi i Kimi Raikkonen zajęli dwie ostatnie pozycje w kwalifikacjach, a na dystansie całego wyścigu Włochowi i Finowi niewiele pomogło znacznie lepsze tempo bolidu C39 względem "czasówki".
Alfa Romeo po pięciu wyścigach ma tylko 2 punkty, a walka o ósme miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1 będzie niezwykle zacięta. Haas i Williams nie są w niej bez szans.
Wygrany: Alexander Albon
Taj od kilku tygodni musi się mierzyć z ogromną presją, bo jego wyniki znacząco odstają od tych, jakie osiąga w barwach "czerwonych byków" Max Verstappen. Jednak w GP 70-lecia Albon pokazał się z dobrej strony. W kwalifikacjach uniknął wpadki awansował do Q3, w wyścigu był w stanie osiągnąć dobry rezultat i na mecie zameldował się jako piąty. To powinno nieco ostudzić głowy tych, którzy domagają się wyrzucenia Albona z Red Bulla.
Przegrany: Kevin Magnussen
Nie dość, że jako jedyny kierowca nie dojechał do mety GP 70-lecia, to po raz kolejny dał się we znaki innym swoją agresywną jazdą. Tym razem o manewrach Duńczyka na pograniczu postawy fair-play przekonał się Nicholas Latifi. Niewiele brakowało, a Magnussen zepchnąłby Kanadyjczyka poza tor. Sędziowie słusznie ukarali go za ten manewr karą czasową.