F1. Max Verstappen nie myśli o porażce. Sprint drugą szansą

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Max Verstappen przegrał w kwalifikacjach do GP Wielkiej Brytanii z Lewisem Hamiltonem. Jednak rozgrywany w sobotę sprint daje Holendrowi szansę na rewanż. - To dziwne, bo kwalifikacje nie mają żadnego znaczenia - mówi kierowca Red Bulla.

Kwalifikacje Formuły 1 do GP Wielkiej Brytanii przybrały niespodziewany obrót. Po wcześniejszym treningu eksperci i kibice oczekiwali kolejnego zwycięstwa Maxa Verstappena, który w ostatnich tygodniach dominuje w F1. Tymczasem Holender musiał zadowolić się drugą pozycją, po tym jak osiągnął czas gorszy o 0,075 s od Lewisa Hamiltona.

Kierowca Red Bull Racing po zakończeniu kwalifikacji zwracał uwagę na to, że "nie był w stanie atakować zakrętów" ze względu na źle ustawiony bolid i musi zadowolić się drugą pozycją. - Musimy popatrzeć wyłącznie na siebie, bo bolid sam w sobie jest dobry - powiedział Verstappen przed kamerami Sky Sports.

- Miałem dużą podsterowność, więc nie byłem w stanie atakować zakrętów. Czekałem, aż przód chwyci przyczepność i jakoś tak jechałem przed siebie. Nie sądzę, aby to było w jakiś sposób związane z ustawieniami albo przednim skrzydłem. Byliśmy blisko pierwszej pozycji, więc wszystko jest w porządku - dodał.

Z pomocą aktualnemu liderowi F1 może przyjść nowy format weekendu - w sobotę rozegrany zostanie sprint kwalifikacyjny. Kierowcy będą rywalizować na dystansie 100 kilometrów o pole position. Dla Verstappena to szansa na odbicie Hamiltonowi pierwszego miejsca.

- Szczerze mówiąc, to dziwne uczucie. Masz kwalifikacje, dajesz z siebie wszystko i okazuje się, że one nie mają żadnego znaczenia. Kluczowa jest sobota. Mamy mocny bolid pod względem tempa wyścigowego. Musimy tylko naprawić problemy, które wystąpiły w kwalifikacjach - podsumował.

Czytaj także:
Alfa Romeo podjęła kolejną ważną decyzję
Lewis Hamilton nie powiedział ostatniego słowa

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za zmiana! Mistrz olimpijski wygląda jak... Conor McGregor

Komentarze (0)