Historia lubi się powtarzać. Przed rokiem Lewis Hamilton i Mercedes na tyle długo negocjowali warunki nowego kontraktu, że Brytyjczyk wszedł w sezon 2021 bez podpisanego dokumentu. Podpis na umowie złożył dopiero na kilkanaście dni przed zimowymi testami Formuły 1. Niezadowolenie z rozmów doprowadziło do tego, że Hamilton podpisał ledwie roczne porozumienie.
Jeszcze kilka tygodni temu obie strony zapowiadały, że tym razem negocjacje będą przebiegać szybciej. Hamilton i Mercedes wiedzą, że nie mogą wejść w rok 2022 bez podpisanego kontraktu. Tymczasem, według włoskiego "Motorsportu", znów pojawiły się problemy w rozmowach.
Po słabym występie w GP Monako negocjacje 36-latka z Mercedesem zostały wstrzymane. Nałożyło się na to kilka faktów. Lewis Hamilton dość głośno i publicznie krytykował zespół z Brackley, równie ostre słowa miały paść na odprawie technicznej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazda tenisa na korcie w zaawansowanej ciąży! "Sprawdziłam, czy wciąż to mam"
Z informacji uzyskanych przez "Motorsport" wynika, że Mercedes wprowadził nieco zmian w przedniej części bolidu W12, ale mają one nie pasować do stylu jazdy Lewisa Hamiltona, o co ten miał sporo pretensji. Identycznie ustawiony samochód przy okazji GP Monako miał Valtteri Bottas, który notował znacznie lepsze czasy.
Mercedes chciał osiągnąć porozumienie z Hamiltonem w pierwszej części 2021 roku. Niektórzy oczekiwali nawet ogłoszenia nowego kontraktu przy okazji GP Azerbejdżanu (4-6 czerwca). Teraz nic nie wskazuje na to, aby do tego doszło.
Pocieszające dla fanów Hamiltona może być to, że kierowca miał zgodzić się na obniżkę wynagrodzenia do 30 mln dolarów rocznie. Do ustalenia pomiędzy stronami jest długość trwania umowy, a także rola Brytyjczyka po zakończeniu kariery. 36-latek chciałby nadal odgrywać znaczącą rolę w życiu Mercedesa, nawet nie będąc już kierowcą F1.
Czytaj także:
Red Bull nie obawia się gróźb Mercedesa
Transfer George'a Russella niemal pewny