Lewis Hamilton był bardzo krytyczny względem Mercedesa przy okazji GP Monako. Brytyjczyk używał mocnych słów już po kwalifikacjach, w których zajął dopiero siódme miejsce. 36-latek zdradził bowiem, że zespół nie posłuchał jego uwag i postąpił inaczej niż zakładano, co dało fatalne skutki.
Również w wyścigu F1 brytyjski kierowca krytykował Mercedesa za obraną strategię. Hamilton jako pierwszy z czołówki zjechał na pit-stop, przez co później stracił pozycję na torze względem Sebastiana Vettela i Sergio Pereza.
Ciągła krytyka własnej ekipy nie spodobała się Janowi Lammersowi. - Jego zachowanie jest dość niespójne. Gdy wygrywa wyścig albo zdobywa pole position, to wszystkie pochwały spływają na jego barki. Fani i media się nim zachwycają. Gdy jednak coś idzie nie tak, to nagle Lewis obwinia swój zespół - powiedział były kierowca F1 w rozmowie z racingnews365.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk
- Takie zachowanie nie jest eleganckie - dodał Lammers, zdaniem którego Hamilton powinien również znaleźć przyczyny słabszego występu w sobie.
Holender jest świadom tego, że Mercedes nie pomógł Hamiltonowi ze strategią w niedzielnym wyścigu, ale kluczowe dla losów weekendu były kwalifikacje. W nich to kierowca nie spisał się tak jak powinien. - Kwalifikacje były nieudane dla Hamiltona. Może narzekać na ekipę, strategię, itd. Gdyby jednak w sobotę był szybszy, to w niedzielę zespół nie miałby z nim problemu - ocenił Lammers.
- Sugerowanie, że sam nie mógł wykonać lepszej roboty, było dość pretensjonalne. To były niewłaściwe słowa. Nie przysporzyły mu kibiców - dodał Holender.
Zdaniem Lammersa, obecne zachowanie Hamiltona to efekt tego, że 36-latek doczekał się poważnego rywala w walce o tytuł mistrzowski F1. Mowa oczywiście o Maxie Verstappenie z Red Bull Racing. - Do tej pory Lewis zachowywał się wzorowo w rywalizacji z Maxem. Gdy jednak pojawił się gorszy weekend, to wszystko się zmieniło. Gdyby Hamilton wypadł lepiej w kwalifikacjach, to nie byłby tak zdenerwowany. Krytykuje zespół za złe decyzje, ale to on miał kiepskie kwalifikacje. To bardzo zła postawa z jego strony - podsumował Lammers.
Czytaj także:
Ferrari przyznało się do wpadki
Alonso wbija szpilkę Sainzowi