F1. GP Bahrajnu. Romain Grosjean spędził kilkadziesiąt sekund w płonącym bolidzie. Ogniodporny strój go uratował [WIDEO]

Getty Images / Rudy Carezzevoli / Na zdjęciu: Romain Grosjean transportowany do karetki
Getty Images / Rudy Carezzevoli / Na zdjęciu: Romain Grosjean transportowany do karetki

Romain Grosjean uderzył z ogromną siłą w bariery podczas GP Bahrajnu, po czym jego bolid eksplodował. Francuz spędził kilkadziesiąt sekund w ogniu. Życie zawdzięcza tylko ognioodpornemu kombinezonowi.

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu pożar bolidu Formuły 1 był równoznaczny ze śmiercią kierowcy. Do historii przeszła historia Nikiego Laudy, który w roku 1976 na Nurburgring przez kilkadziesiąt sekund utknął w płonącym samochodzie F1. Austriak doznał mocnych oparzeń i uszkodzenia płuc wskutek nawdychania toksycznych gazów, ale przeżył i szybko wrócił do F1.

To właśnie m.in. na bazie doświadczeń Laudy królowa motorsportu zwróciła uwagę na kwestię bezpieczeństwa. Dość powiedzieć, że przed laty kierowcy wskakiwali do kokpitu ubrani w kombinezon z bawełny, który nie dawał żadnego poczucia bezpieczeństwa w przypadku pożaru.

Nomex - materiał kluczowy dla F1

Obecnie kombinezon kierowcy F1 wykonany jest z materiału o nazwie Nomex - to ognioodporna tkanina, wykonana z włókien aramidowych. Finalna wersja stroju posiada pięć warstw tego materiału. Aby zawodnik mógł go w ogóle ubrać, najpierw musi przejść stosowne testy. Z Nomexu wykonane są też rękawiczki oraz bielizna.

ZOBACZ WIDEO: Zobacz ciężki nokaut na Danielu Omielańczuku! Polak stracił przytomność na gali ACA 114 w Łodzi

Kombinezon kierowcy jest sprawdzany m.in. przez 10 sekund w odległości 3 centymetrów od otwartego ognia o temperaturze 300-400 stopni C. Jeśli w tym czasie nie zajmie się ogniem, może być stosowany podczas treningów, kwalifikacji czy wyścigów F1.

Co ważne, z Nomexu wykonane są też stroje pracowników ekip, którzy pracują w pit-lane. Formuła 1 widziała bowiem przypadki pożarów m.in. podczas tankowania bolidów. Zaletą tej ognioodpornej tkaniny jest jego waga - całość waży ledwie ok. 2 kg.

To wszystko sprawia, że kierowca w kombinezonie ma wytrzymać co najmniej 11 sekund w temperaturze 840 stopni C. W tym czasie temperatura w jego wnętrzu nie może przekroczyć 41 stopni C.

Romain Grosjean może mówić o cudzie

Romain Grosjean w niedzielę w płonącym bolidzie w GP Bahrajnu spędził łącznie kilkadziesiąt sekund i jego kombinezon zrobił to, co do niego zależało. Francuza w tej sytuacji należy pochwalić za refleks - kierowca przed opuszczeniem bolidu musi odpiąć pasy i jeszcze ominąć system Halo, który chroni jego głowę, ale równocześnie nieco utrudnia wyjście z kokpitu. 34-latek zrobił to w momencie, gdy wszystko wokół płonęło.

Powtórki telewizyjne pokazały, jak szybko Grosjean wybiegał z płonącego bolidu, obawiając się kolejnej eksplozji. Francuzowi częściowo stopił się kask. Na szczęście funkcyjni szybko sięgnęli po gaśnice.

"Romain ma oparzenia dłoni oraz kostek, ale jest w dobrym stanie. Ze względów bezpieczeństwa postanowiono przewieźć go do szpitala, gdzie przejdzie kompleksowe badania" - przekazał w pierwszej chwili Haas. Później amerykański zespół dodał jeszcze informację, że u Francuza doszło do urazu żeber.

- Romain czuje się dobrze. Nie chcę się wcielać w rolę lekarze, ale zdiagnozowano u niego oparzenia na rękach i kostkach. Jest wstrząśnięty. Chcę podziękować ekipom ratowniczym, które zadziałały bardzo szybko. Funkcyjni i ludzie z FIA, których nie znam z nazwiska, wykonali świetną robotę. Ten wypadek był przerażający - powiedział przed kamerami F1 Gunther Steiner, szef Haasa.

- Od dwunastu lat nie widziałem takiego uderzenia i pożaru. To były sekundy, które trwały wieki. Romain zaczął sam wychodzić z samochodu. To było niesamowite. Poczuliśmy ulgę dopiero w momencie, gdy okazał się, że nic mu nie jest. W tej sytuacji wszystko zadziałało jak należy. Bariery, system halo, monokok, itd. Gdyby nie to, byłoby znacznie gorzej - dodał Alan van der Merwe, który w F1 prowadzi samochód medyczny i jako jeden z pierwszych pojawił się na miejscu wypadku.

Zobacz także: F1. Romain Grosjean zabrał głos po koszmarnym wypadku. "Gdyby nie to, nie rozmawialibyśmy"

Czytaj także:
O psie, który biegał po torze. Uratowane zwierzę w Bahrajnie
Zaskakujące informacje ws. Roberta Kubicy

Źródło artykułu: