Już w piątek Lewis Hamilton grzmiał na organizatorów GP Turcji, po tym jak kierowcy ślizgali się na niedawno wymienionym asfalcie. W sobotę sytuacja na Istanbul Park stała się jeszcze trudniejsza, bo w Stambule pojawiły się obfite opady deszczu. W efekcie kierowcy jeszcze częściej wypadali na pobocza i notowali piruety.
W trudnych warunkach od początku weekendu nie radzi sobie Hamilton. Brytyjczyk w piątkowych treningach odstawał od rywali, a w kwalifikacjach zajął dopiero szóste miejsce.
- To był jeden z najmniej przyjemnych momentów w mojej karierze. O ile w ogóle nie był to najbardziej nieprzyjemny - powiedział "Motorsportowi" aktualny mistrz świata F1.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce". Jan Błachowicz bohaterem hitowej walki w UFC? "To tylko kwestia terminu"
- Układ tego toru jest świetny, ale przyczepność jest tak słaba, że nie da się jej wziąć znikąd. Nie można w ten sposób pokonywać zakrętów z prędkością, jaką byśmy chcieli. Dlatego te kwalifikacje były dla mnie wyzwaniem. Przyczepność Istanbul Park jest najgorszą, z jaką kiedykolwiek miałem do czynienia. Do tego doszła niska temperatura i deszcz. W tych warunkach jestem zadowolony z pracy, którą wykonaliśmy - dodał Hamilton.
Mimo słabych kwalifikacji, Lewis Hamilton w niedzielę może zostać po raz siódmy w karierze mistrzem świata F1. Valtteri Bottas, aby zachować matematyczne szanse na tytuł, musi zdobyć o 8 punktów więcej niż jego zespołowy kolega z Mercedesa.
Biorąc pod uwagę, że Bottas wypadł jeszcze słabiej w kwalifikacjach - był dopiero dziewiąty, Hamilton znajduje się w świetnej sytuacji. - Nie mam pojęcia jak będzie w niedzielę, bo wyścig ma być na suchym torze. Jeśli prognozy się sprawdzą, to nie wiem jak będzie, bo nie sprawdziliśmy ustawień bolidu w takich warunkach. Jeśli będzie mokro, będzie tak samo źle jak w kwalifikacjach albo nawet gorzej - podsumował Hamilton.
Czytaj także:
Wsparcie dla LGBT i osób wykluczonych. Wyjątkowy kask Vettela
Męczarnie Ferrari uczyniły Leclerca lepszym kierowcą