Koronawirus sprawił, że od początku sezonu 2020 padok Formuły 1 wyglądał nieco inaczej niż zwykle. FIA i F1 wymusiły na ekipach, aby ograniczyły liczbę personelu zabieranego na kolejne wyścigi. Wszystko po to, aby zminimalizować ryzyko związane z COVID-19. W efekcie udało się zmniejszyć liczbę osób przewijających się przez padok do ok. 1,5-2 tys.
Jednak począwszy od GP Belgii czekają nas zmiany. Zespoły otrzymały zgodę na korzystanie z efektownych i luksusowych motorhome'ów. Wcześniej do ich dyspozycji oddawano jedynie kontenery budowlane i specjalne namioty.
Do tej pory każda ekipa F1 mogła zabrać na wyścig 80 pracowników - z czego 60 osób odpowiadało za obsługę bolidu, a do pozostałych 20 wliczano kierowców, kadrę zarządzającą, fizjoterapeutów czy pracowników działu PR.
ZOBACZ WIDEO: Nie tylko FIFA The Best. Robert Lewandowski ma szansę na kolejną prestiżową nagrodę
Jako że od GP Belgii zespoły będą mogły korzystać z motorhome'ów, a w nich przyrządzane będzie jedzenie dla kierowców i personelu, to pojawiła się konieczność rozszerzenia zespołów o kolejnych kilka osób. W efekcie już na Spa-Francorchamps każda ekipa będzie mogła liczyć maksymalnie 90 pracowników.
Zmiana została już zatwierdzona przez Światową Radę Sportów Motorowych FIA.
Bez zmian pozostają inne restrykcje związane z koronawirusem - do padoku F1 wchodzić mogą tylko te osoby, które uzyskały negatywny wynik badania na obecność COVID-19, przy czym sam test nie może być starszy niż cztery dni. Do tego konieczne jest zakrywanie ust i nosa w padoku, a pracownicy i kierowcy zobowiązani są do trzymania odpowiedniego dystansu i unikania kontaktu ze światem zewnętrznym.
Czytaj także:
Flavio Briatore ma koronawirusa. Trafił do szpitala
Renault rezygnuje z wojny przeciwko Racing Point