F1. Haas niepewny pozostania w stawce. Zespół może trafić na sprzedaż

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Gene Haas
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Gene Haas

- Czekam z decyzją, aby zobaczyć jak zaczniemy nowy sezon - mówi Gene Haas, który nie wyklucza sprzedaży swojej ekipy F1. Wynika to z faktu, że od roku 2021 w życie wejdą nowe przepisy, które wymuszą na Amerykaninie zainwestowanie większych środków.

W tym artykule dowiesz się o:

Gene Haas wraz ze swoim zespołem pojawił się w Formule 1 w roku 2016. Amerykanin docenia pozytywy wynikające z promocji poprzez królową motorsportu, ale ma pewne obawy, co do wydatków jakie musiałby ponieść od początku 2021 roku. Do tego osobnym tematem są wyniki Haasa w F1.

- Czekamy z decyzją, aby zobaczyć jak zaczniemy nowy sezon F1. Jeśli będziemy mieć kolejny słaby rok, pozostanie w stawce nie będzie tak korzystne - powiedział "Motorsportowi" amerykański milioner.

Co ciekawe, przed sezonem 2020 rozmowy z Haasem ws. sponsoringu tytularnego prowadził Orlen, a Robert Kubica był kandydatem do roli rezerwowego w tej ekipie. Amerykański milioner szukał partnera, który wszedłby w nazwę jego zespołu, a ten dzięki temu mógłby ograniczyć wydatki na F1. Negocjacje 67-latka z firmą z Płocka zakończyły się fiaskiem.

ZOBACZ WIDEO: Prezes Orlenu o wspieraniu sportowców. "Nie chodzi tylko o wizerunek i biznes"

Jeśli teraz Haas zdecydowałby się na dalszą rywalizację, musiałby się zobowiązać do startów przez pięć kolejnych lat, bo taki jest wymóg F1. - To będzie nasz piąty sezon w F1. To będzie test. Zobaczymy jak nam pójdzie, a potem ocenimy i zadecydujemy czy chcemy rywalizować dalej - stwierdził.

- Nie twierdzę, że nie wrócimy do rywalizacji w roku 2021. Po prostu musimy wszystko ocenić. Jednak starty w F1 przez kolejnych pięć lat będą dużym zobowiązaniem, będą wymagać ogromnego zaangażowania - dodał.

Haas pojawił się w F1, korzystając z niektórych przepisów, które pozwalają na kupowanie gotowych części u innych producentów. W ten sposób Amerykanie nawiązali ścisły sojusz z Ferrari. Jednak mniejszym ekipom taki sposób funkcjonowania teamu nie przypadł do gustu.

Od roku 2021 możliwość kupowania całych podzespołów zostanie nieco ograniczona, co dla Haasa będzie oznaczać kolejne wydatki. - Nasza firma dzięki F1 zyskała rozgłos w Europie, na wielu rynkach azjatyckich. Zyskaliśmy wielu klientów, ale w roku 2021 w F1 wejdą nowe przepisy i ważne jest pytanie - ile to będzie kosztować? W F1 dzieje się tak wiele, płacimy za tyle rzeczy, że trzeba się zastanowić czy te wszystkie zmiany są konieczne? - stwierdził Haas.

Od przyszłego roku w F1 będzie też obowiązywać limit finansowy. Będzie on wynosić 175 mln dolarów rocznie. Jednak amerykański milioner nie dostrzega pozytywów z jego wprowadzenia.

- F1 nie jest opłacalna pod względem finansowym. Mogę ci to zagwarantować. Model biznesowy F1 nie faworyzuje mniejszych ekip. Wszyscy wiedzą jak dzielone są pieniądze w tym sporcie. 70 proc. gotówki zgarniają trzy największe zespoły, 30 proc. trafia do pozostałych siedmiu. To nie jest coś dobrego - zakończył Haas.

Jeśli Haas zdecyduje się na wycofanie z F1, to jego zespół najpewniej znajdzie nowego właściciela. Biorąc pod uwagę sytuację w królowej motorsportu, chętnych na przejęcie ekipy nie powinno brakować. Nawet Daniel Obajtek niedawno wspominał o tym, że być może pewnego dnia Orlen zostanie właścicielem ekipy F1.

Czytaj także:
Formuła 1 traci na wartości z powodu koronawirusa
Kubica skomentował swój rekordowy czas. "To nie była pokazówka"

Źródło artykułu: