Ferrari od kilku miesięcy jest oskarżane o łamanie przepisów technicznych F1, co doprowadziło do wydania dwóch dyrektyw technicznych przez FIA, a po GP Brazylii federacja skonfiskowała nawet elementy układu paliwowego jednostki napędowej z Maranello (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Zdaniem Marca Surera, śledztwo wszczęte przez FIA to najlepszy możliwy ruch w tej sprawie. - Nie dało się wymyślić nic lepszego. Myślę, że FIA postąpiła bardzo dobrze. Czas zatrzymać te plotki. Nie możemy pozwolić, aby ten temat żył również podczas przerwy zimowej - powiedział Szwajcar w "Bildzie".
Czytaj także: Andrzej Duda rozmawiał na temat przyszłości motorsportu
Surer jest przekonany, że Włosi nie oszukują i nie łamią regulaminu. - Jeśli jednak okaże się, że jest inaczej, to będą mieć spory problem - zauważył.
ZOBACZ WIDEO: F1. Daniel Obajtek zachwycony ze współpracy z Kubicą. "Sama sprzedaż detaliczna wzrosła o 400 milionów złotych!"
Ferrari od zakończenia przerwy wakacyjnej w F1, kiedy to poprawiło swój silnik, zaczęło seryjnie wygrywać sesje kwalifikacyjne. Miała na to wpływ m.in. ogromna prędkość na prostych, gdzie Sebastian Vettel i Charles Leclerc potrafili zyskać nawet pół sekundy względem rywali.
Włoski zespół zaczął przegrywać kwalifikacje dopiero w momencie, gdy w życie weszły dyrektywy techniczne FIA ws. silników. Ferrari twierdzi, że nie ma to jednak związku z mocą ich jednostki, która nadal jest najmocniejsza w stawce F1.
Czytaj także: Williams uniknął podatku w wysokości 4,1 mln funtów
Jeśli badania FIA wykażą, że niektóre elementy w jednostce Ferrari są sprzeczne z regulaminem, to zespół będzie mieć niewiele czasu, aby opracować je na nowo przed sezonem 2020.