F1: Ferrari nie potwierdziło pozostania w stawce. Włosi ciągle mogą opuścić Formułę 1

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Charles Leclerc za kierownicą Ferrari
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Charles Leclerc za kierownicą Ferrari

- Jesteśmy dalecy od zobowiązania się do startów w F1 w roku 2021 - zapowiedział Louis Camilleri, dyrektor generalny Ferrari. Chociaż znamy już przepisy, jakie będą wtedy obowiązywać, to żadna z ekip nie podpisała jeszcze wiążących dokumentów.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed GP USA zaprezentowano, jak wyglądać będą samochody F1 od roku 2021 (czytaj więcej o tym TUTAJ). Jednak nadal żadna z ekip nie podpisała porozumienia Concorde, które reguluje obecność i zasady działania zespołów w Formule 1.

- To, co zostało ogłoszone to dopiero początek procesu. To nawet nie jest jeszcze początek końca. Mamy ciągle ogrom pracy do wykonania wspólnie z Formułą 1, FIA i innymi zespołami - powiedział we włoskiej prasie Louis Camilleri, który jako dyrektor generalny Ferrari osobiście zaangażował się w rozmowy o przyszłości F1.

Czytaj także: Williams nie zasługuje na pomoc

- Głosowałem za przyjęciem nowych przepisów sportowych i technicznych. Nie skorzystaliśmy z prawa weta, to fakt. Jesteśmy w pewnym stopniu zadowoleni z kierunku obranego przez F1 i ogłoszonego regulaminu, ale nadal trzeba dopracować mnóstwo szczegółów - dodał Camilleri, cytowany przez grandpx.news.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica otwarty na starty poza F1. "Chodzi też o rozwój. Chcę się ścigać"

Zdaniem Camillerego, dopiero gdy wszystkie szczegóły regulaminu zostaną dopracowane, to zespoły złożą podpisy pod porozumieniem Concorde. Może się jednak okazać, że nie wszyscy się na to zdecydują i stawka F1 nieco się zmniejszy. Już teraz sporo mówi się o możliwym opuszczeniu Formuły 1 przez Renault.

- Wydaje mi się, że kierunek obrany przez F1 będzie pozytywny - zapewnił szef firmy z Maranello.

Od roku 2021 w F1 obowiązywać będzie m.in. limit finansów na poziomie 175 mln dolarów. Camilleri zapowiedział, że z tego powodu jego firma podwoi wydatki w przyszłym sezonie, aby jak najlepiej przygotować się do rewolucji w sytuacji, gdy ograniczenia budżetowe jeszcze nie będą obowiązywać.

Czytaj także: Williams w GP USA znów minął się z prawdą

Camillieri w trakcie negocjacji dotyczących przyszłości F1 zastąpił Sergio Marchionne, który zmarł nagle latem 2018 roku. Włoch był bardziej stanowczy w deklaracjach i nie chciał słyszeć o utracie części przywilejów przez jego firmę i wielokrotnie zapewniał, że jeśli trzeba będzie, to Ferrari opuści F1.

Komentarze (2)
avatar
Krzysztof 66
7.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Byli pierwsi-wyjdã ostatni;) 
indominus
7.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Aha, na pewno :). Żarty żartami, ale żarty na bok. We Włoszech ta stajnia to religia. Już widzę człowieka, który taką decyzją zadaje cios marce Ferrari.