F1: George Russell stara się być optymistą. "Nie jest tak źle, jak wskazywałyby na to czasy"

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell (po prawej)
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell (po prawej)

- Nie jest tak źle, jak wskazywałyby na to czasy - twierdzi George Russell. Kierowca Williamsa nie ukrywa, że Grand Prix Australii jest dla jego zespołu ciągiem dalszym testów i nie zawraca sobie głowy rezultatami.

W tym artykule dowiesz się o:

George Russell zakończył piątkową sesję z przedostatnim czasem. Brytyjczyk był minimalnie szybszy od Roberta Kubicy. Kluczowa jest jednak strata kierowców Williamsa do reszty stawki.

Wyniki piątkowych sesji pokazują, że model FW42 jest średnio o cztery sekundy wolniejszy od najszybszego w tej chwili Mercedesa. Co więcej, Russell traci niemal dwie sekundy do znajdującego się przed nim Lando Norrisa.

Czytaj także: fatalna statystyka dla Williamsa

- Sytuacja nie jest idealna, ale nie jest też tak źle, jak wskazywałyby na to czasy. Gdyby ktoś przed treningami powiedział mi, że będziemy wolniejsi o pięć sekund, to byłbym w stanie się z tym zgodzić. Oczywiście, wprowadziliśmy ulepszenia i staramy się je dopracować. Niewiele nam brakuje, aby zacząć pokazywać pełnię potencjału - powiedział 21-latek.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk o dramatycznym wypadku Kubicy z 2007 roku: W głowie kołatały się najgorsze myśli

Kierowca z King's Lynn zwraca uwagę na to, że zespół doskonale wiedział, co czeka go w Australii. - Czasy okrążeń nie są najlepsze. Takie są fakty. Tracimy sporo do reszty, ale wiedzieliśmy w co się pakujemy. Mieliśmy świadomość tego, jaki to będzie weekend - dodał Russell.

Partner Kubicy jest przekonany, że model FW42 stanowi dobrą bazę pod przyszłe sukcesy Williamsa. - W zeszłym roku zespół miał spore problemy z samochodem, który kiepsko się prowadził. Teraz odczucia nie są takie złe. Możemy się skupiać na tym, by zwiększać siłę docisku - stwierdził.

Russell przyznał też otwarcie, że po kwalifikacjach nie oczekuje niczego innego jak ostatnich pozycji startowych dla Williamsa. - Będziemy mieć poprawki w sobotę, tak jak pozostałe ekipy. Będę w głębokim szoku, jeśli będziemy w kwalifikacjach w innym miejscu, niż ostatni rząd startowy. Oczywiście, dla mnie to pierwsze doświadczenia z weekendem F1. Chcę być konkurencyjny, chcę walczyć, ale na razie jesteśmy dalecy od tego. To sprawia, że emocje we mnie są dość mieszane - ocenił.

Czytaj także: Jeremy Clarkson pod wrażeniem Roberta Kubicy

- Musimy spojrzeć prawdzie prosto w oczy. Ten weekend to forma testów. Musimy spróbować kilku rzeczy, może pomyśleć o poprawie samochodu. Może znajdziemy kilka dziesiątych sekundy w ustawieniach maszyny. Jednak wtedy nadal będziemy stracić ponad dwie sekundy do reszty. To nie wystarczy. Dlatego pierwsze wyścigi musimy poświęcić na testy. Tak, by w połowie sezonu i pod jego koniec dysponować lepszym pakietem - podsumował Russell.

Źródło artykułu: