Po minionym sezonie Fernando Alonso pożegnał się ze startami w Formule 1, bo nie dysponował konkurencyjnym samochodem i nie miał szans na walkę o kolejne tytuły mistrzowskie.
Jednak Hiszpan pozostaje blisko ukochanego sportu. Przy okazji niedawnych testów w Barcelonie poinformowano, że były mistrz świata został ambasadorem McLarena.
Sergio Perez już nie marzy o Ferrari. Czytaj więcej!
Umowa podpisana przez Alonso zakłada, że będzie on testować samochód ekipy z Woking przygotowany z myślą o sezonie 2019. Kierowca z Oviedo ma się też włączyć w prace nad maszyną na rok 2020. 37-latek nie ukrywa jednak, że szybko rzuciłby tym zajęciem, gdyby otrzymał ofertę od konkurencyjnej ekipy.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 102. Maciej Wisławski: Strach przed śmiercią schodzi w rajdach na dalszy plan
- Zawsze tęskni się za F1, bo to najszybsze samochody na świecie. Jeśli masz okazję dołączyć do najlepszego zespołu, który gwarantuje ci zwycięstwa, zawsze powiesz "tak". Po prostu, F1 to F1 - powiedział Alonso.
Powrót Alonso do elitarnego świata F1 nie nastąpi jednak wcześniej niż w roku 2020. Celem Hiszpana na najbliższe miesiące jest bowiem zwycięstwo w Indianapolis 500. Jeśli mu się uda, będzie pierwszym kierowcą od dekad, który skolekcjonował potrójną koronę motorsportu. Składają się na nią, oprócz wyścigu w Stanach Zjednoczonych, wygrane w Grand Prix Monako oraz 24h Le Mans.
Apel ws. Micka Schumachera. Czytaj więcej!
- Czekają mnie dalsze starty w wyścigach długodystansowych, ale moja głowa pochłonięta jest myślami o Indianapolis 500. Postaram się wygrać ten wyścig. Wiem, że to najtrudniejsze z wyzwań, jeśli chodzi o potrójną koronę. W F1 jest łatwiej, jeśli masz dobry samochód, możesz walczyć o tytuł. Tak samo w 24h Le Mans, gdzie z Toyotą mieliśmy spore szanse na sukces - skomentował Alonso.