Grand Prix Belgii z 1998 roku zapisało się w historii Formuły 1. Wszystko z powodu ulewnego deszczu, który nawiedził wtedy tor Spa-Francorchamps. Jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu David Coulthard ostrzegał szefów F1, że start powinien odbyć się za samochodem bezpieczeństwa, aby nie doszło do poważnego karambolu.
Sędziowie nie wysłuchali Coultharda, któremu życie przyznało rację. Zaraz po starcie Szkot wpadł w poślizg i przeleciał przez bandy, powodując karambol, w którym uczestniczyło aż trzynaście samochodów. Zgodnie z ówczesnymi przepisami, wyścig przerwano, a restart odbył się ponownie z pól startowych.
Kilka chwil później rozegrał się dramat Michaela Schumachera. Niemiec znajdował się na prowadzeniu, ale planu pokrzyżował mu... Coulthard. Kierowca McLarena po wcześniejszym kontakcie z Alexem Wurzem znajdował się na końcu stawki i gdy był dublowany przez Schumachera, nie zjechał z linii wyścigowej i doszło do wypadku.
"Schumi" odpadł z rywalizacji i nie wytrzymał nerwowo. Gdy znalazł się w boksach, udał się do boksów McLarena z pretensjami. Niewiele brakowało, a doszłoby do bijatyki między nim a Coulthardem.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski: Powrót Kubicy to w pewnym sensie medyczny cud
Na dramacie kierowcy Ferrari skorzystała ekipa Jordana, którą reprezentowali Damon Hill i Ralf Schumacher. Zwycięstwo w Belgii odniósł Brytyjczyk, ale i w tym przypadku nie obyło się bez kontrowersji. - Damon nigdy nie powinien wygrać tego wyścigu. Ralf był szybszy w końcowej fazie, ale nie pozwoliłem mu, aby go wyprzedził. Zastosowałem team orders. Wyraziłem się dość jasno, by nawet nie planował ataku - zdradził po latach Eddie Jordan, szef zespołu.
Zachowanie Jordana rozwścieczyło... Michaela Schumachera. Jordan zdradził, że Niemiec pojawił się po wyścigu w garażach zespołu. - Przyszedł do mnie i był wściekły. Z dwóch powodów. Nie dość, że tak naprawdę on miał wygrać Grand Prix Belgii, to jeszcze doszła do tego sytuacja z Ralfem. Powiedziałem mu wprost, żeby wypieprzał. Bo Ralf startował dla mnie od lat, a Michaela zobaczyłem po raz pierwszy od momentu, kiedy postanowił uciec tylnymi drzwiami do Benettona. Rzuciłem mu w twarz, że wtedy był sprytny, ale ja nadal mam gotówkę, którą wtedy zapłacił za start w barwach Jordana - dodał Jordan.
W trakcie kłótni Schumacher miał stwierdzić, że jego młodszy brat nigdy więcej nie pojedzie w barwach Jordana. - Udzieliłem mu małej rady. Stwierdziłem, że istnieje taka pewna kartka papieru, którą w F1 nazywamy kontraktem. Ralf miał ważną umowę na kolejny sezon, ale była w niej klauzula wykupu. Powiedziałem Michaelowi, że jak przyniesie pieniądze, to proszę bardzo. Jego brat będzie wolny - podsumował Jordan.
Wydarzenia z Grand Prix Belgii w 1998 roku miały jednak wpływ na dalszą karierę młodszego z braci Schumacherów. W kolejnym sezonie nie oglądaliśmy go już w barwach Jordana, bo postanowił przenieść się do Williamsa.