18-letni Lando Norris stanie przed olbrzymią szansą w przyszłym sezonie. Brytyjczyk związał się z McLarenem. Stajnia z Woking nie miała jednak wielkiego pola manewru, gdyż jego kontrakt zawierał klauzulę, która dawała Norrisowi wolną rękę w wyborze pracodawcy, jeśli do 30 września McLaren nie awansowałby go do roli kierowcy wyścigowego.
- Wiedzieliśmy, że zostanie przejęty przez inny zespół, jeśli nie podpiszemy z nim kontraktu. Czekaliśmy na wydarzenia w F1 w związku z transferami i przerwą wakacyjną. Nie spieszyliśmy. Mieliśmy jednak świadomość, że jeśli nie będzie jeździć dla nas w przyszłym roku, to zwiąże się z kimś innym - powiedział Zak Brown, szef McLarena.
Podchody pod 18-latka, który obecnie notuje świetne wyniki w Formule 2, robił Red Bull Racing. "Czerwone byki" chciały go umieścić w Toro Rosso, gdzie zbierałby doświadczenie, a wraz z rozwojem umiejętności awansować go do głównej ekipy. - Pewnie trafiłby do Toro Rosso. Zakładam tak w oparciu o telefony jakie dostawałem, że więcej niż jedna ekipa była nim zainteresowana - dodał Brown.
Norris jest kolejnym młodym kierowcą, któremu McLaren daje szansę zaistnieć w F1. Przypadki Kevina Magnussena oraz Stoffela Vandoorne'a pokazują jednak, że nie zawsze sukcesy z niższych serii wyścigowych przekładają się na dobre wyniki w barwach stajni z Woking.
- Norris będzie mieć czas, by oswoić się z nowym otoczeniem. Będzie na torach, który nigdy wcześniej nie widział, jak chociażby Australia. Będą momenty, gdy będziemy musieli mu dać nieco więcej luzu. W przeszłości nie osiągaliśmy sukcesów z młodzieżą z powodu środowiska w jakim się znajdujemy. Kluczowa w tym będzie postawa dyrektora Gila de Ferrana, który musi pokazać, że potrafimy wyciągać wnioski i uczymy się na błędach - podsumował Brown.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła, nSport+: W piątce najlepszych trenerów widziałbym Adama Skórnickiego