Jak podała w ten weekend "La Gazzetta dello Sport", Charles Leclerc miał podpisać dwuletni kontrakt z Ferrari. Tym samym młody Monakijczyk w stajni z Maranello miałby zastąpić doświadczonego Kimiego Raikkonena. Fin to najstarszy kierowca w obecnej stawce F1, więc Leclerc jawi się dla włoskiej ekipy jako świetna opcja na przyszłość.
Krytycznie na taki ruch ze strony Włochów zapatruje się jednak Jacques Villeneuve. - Myślę, że jest za wcześnie na transfer Leclerca do Ferrari. Z jednej strony, Włosi ryzykują tym, że mogą go zniszczyć, jeśli zostanie pokonany przez Vettela. Z drugiej, potrzebują doświadczonego kierowcy w drugim fotelu. Raikkonen im to gwarantuje, jeździ równo - ocenił mistrz świata z sezonu 1997.
Były kierowca Williamsa wskazał również, że Leclerc nie pomoże Ferrari przy rozwijaniu samochodu, co jest niezwykle ważne w kontekście walki o tytuł. - Gdyby Sebastian miał sam pracować nad rozwojem pojazdu, to byłaby to ogromna strata. Gdybym to ja podejmował decyzję, dałbym Leclercowi kolejny rok na zbieranie doświadczenia w mniejszym zespole - dodał Villeneuve.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Błaszczykowski powinien zostać w kadrze? "Nie mamy nagle 10 lepszych skrzydłowych"
Kanadyjczyk podkreśla, że Leclerc obecnie jest związany kontraktem z Włochami i nie ma ryzyka, że Ferrari straci go na rzecz innej ekipy. - Leclerc startuje teraz w juniorskiej ekipie Ferrari (Alfa Romeo Sauber - dop. aut.). Ma z nimi ważną umowę. Nie ma powodu, by tak szybko wpychać go do głównego zespołu. Tak naprawdę nie wiemy jak dobry jest, bo można go jedynie porównywać do Marcusa Ericssona - podsumował.