Obecnie Ferrari szuka kierowcy, który będzie partnerem Sebastiana Vettela w sezonie 2019. W ostatnim okresie zmalały szanse Kimiego Raikkonena na pozostanie w stajnie z Maranello, a miejsce doświadczonego Fina miałby zająć Charles Leclerc.
W padoku pojawiła się jednak plotka, że do czerwonego samochodu przymierza się również Kevin Magnussen. Duńczyk w tym roku notuje świetne rezultaty za kierownicą Haasa, który ściśle współpracuje z Włochami przy budowie samochodu.
- Podoba mi się w Haasie. Jeśli nie pojawi się oferta od lepszego zespołu, to nie widzę lepszego miejsca dla mnie. W tej chwili nie mam propozycji z lepszych ekip. Generalnie, to nie jest coś na czym się skupiam. Marzę o tym, by któregoś dnia ścigać się dla zespołu z czołówki. Jednak w tej chwili myślę wyłącznie o Haasie - powiedział kierowca z Danii.
W ostatnich dniach uwaga Magnussena mogła być jednak rozproszona. Duńczyk znajduje się w sporze ze swoim byłym menedżerem, a sprawa trafiła do sądu. W efekcie zaraz po Grand Prix Francji kierowca amerykańskiego zespołu musiał udać się do ojczyzny, by zeznawać w procesie.
- To nie było coś przyjemnego. Wolę się ścigać niż być w sądzie. To oczywiste - dodał Magnussen.
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"