Samochód Toro Rosso stanął w strzępach w poprzek toru Suzuka ok. 40 minuty pierwszej piątkowej sesji treningowej przed GP Japonii. Carlos Sainz jr. stracił wcześniej kontrolę nad maszyną po wyjściu z szybkiego zakrętu i uderzył z dużą siłą w bariery ochronne. Zawodnik nie doznał urazu.
- Był to jeden z tych wypadków, po których nie ma żadnego wytłumaczenia - powiedział Sainz. - To była wyłącznie moja wina i z całą pewnością nie chciałbym, aby w przyszłości wydarzyło się coś podobnego.
Mimo sporych uszkodzeń w samochodzie kierowcy Toro Rosso, mechanicy włoskiej stajni zdążyli z jego naprawą na czas drugiego treningu. Pogoń z czasem nie popłaciła jednak, ponieważ warunki nie pozwoliły Sainzowi na wykonanie pełnego programu.
W niedzielę Sainz niemal na pewno wystartuje do wyścigu z końca stawki, po tym jak potwierdzono dla niego karę cofnięcia o 20 miejsc na starcie z wyniku wymiany konkretnych elementów jednostki napędowej.
ZOBACZ WIDEO: Radosław Majdan: Nie popadajmy w euforię. Piłkarze Armenii bardzo ułatwili nam zadanie
- Wiedziałem o tym od pewnego czasu. Z tego powodu będę też musiał poświęcić sobotę. Zamiast walczyć o miejsce podczas kwalifikacji będę wykonywał symulacje długich przejazdów oraz postaram się zaoszczędzić opony na niedzielę. Wszystko po to, by w wyścigu być tak szybkim, jak to tylko możliwe - dodał Sainz.
Carlos Sainz nie ukończył ostatniego wyścigu w Malezji z powodu awarii samochodu. Wcześniej w Singapurze finiszował na 4. miejscu, najlepszym w karierze.