Do debiutu Marcusa Ericssona w Formule 1 doszło w sezonie 2014, kiedy to Szwed reprezentował barwy nieistniejącego już Caterhama. Później Ericsson przeniósł się do Saubera. W pierwszym roku startów dla stajni z Hinwil zdobył 9 punktów, zaś w sezonie 2016 ani jednego. Równie mizernie prezentuje się dorobek szwedzkiego kierowcy w tym roku.
Dlatego w ostatnich tygodniach nie brakuje spekulacji na temat przyszłości Ericssona. Włoskie źródła twierdzą, że Ferrari chce uczynić z Saubera swój zespół juniorski. Wtedy szansę występów w szwajcarskiej ekipie dostaliby Charles Leclerc oraz Antonio Giovinazz. Przy takim scenariuszu, Ericsson musiałby szukać nowego pracodawcy. - Jest sporo plotek. Moi menedżerowie są w kontakcie z Sauberem i kilkoma innymi zespołami, w tym z Williamsem - mówił niedawno 27-latek.
Ericsson jest przymierzany do startów w Williamsie, bo spełnia kryterium odnośnie wieku. Ma 27 lat, więc mógłby występować w reklamach Martini, głównego sponsora brytyjskiej ekipy. Tyle, że w transfer kierowcy do zespołu z Grove nie wierzą szwedzcy dziennikarze, z którymi mieliśmy okazję rozmawiać. Ich zdaniem, Ericsson jest bliski ustalenia warunków nowego kontraktu z Sauberem. Ma on mieć formę 1+1.
Ferrari może naciskać na umieszczenie swoich juniorów w Sauberze, ale ekipa jest szwajcarska jedynie ze względu na główną siedzibę. Od ponad roku właścicielami zespołu z Hinwil są Szwedzi - przedsiębiorcy powiązani m. in. z takimi markami jak H&M czy Tetra Park. Wpłacają oni ogromne środki do budżetu Saubera i mają więcej argumentów niż szefowie Ferrari. Takiego zdania jest dziennikarz Janne Blomqvist ze stacji Viasat Sport. Z kolei w Williamsie pay-driverem jest ledwie 18-letni Lance Stroll, dlatego trudno byłoby pogodzić interesy dwóch kierowców, którzy startują w zespole głównie ze względu na pieniądze swoich sponsorów.
- W Formule 1 zawsze jest presja. Częściowo ze strony kierowców, którzy w niej są i częściowo ze strony tych, którzy chcą do niej dołączyć. Druga część sezonu to już walka o znalezienie miejsca w zespole na kolejny rok. Trzeba sobie radzić z tym ciśnieniem, a równocześnie dawać z siebie wszystko na torze. Ja traktuję to jako wyzwanie - mówił przed paroma dniami Ericsson w rozmowie z "Sportbladet".
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: partnerka Krychowiaka bryluje w Anglii
Ericsson nie ma też łatwego zadania. W swojej karierze trafiał do takich zespołów, w których nie miał szans pokazania pełni swojej umiejętności. Sauber obecnie korzysta ze starych silników Ferrari z 2016 roku, które nie są w żaden sposób rozwijane. Dlatego tak trudno Szwedowi o punkty. - Potrzebuję zespołu, gdzie będę w stanie pokazać swoje umiejętności. Rozwinąłem się jako kierowca przez ostatnie lata. Trudno to jednak pokazać, gdy każdy wyścig zaczynasz z końca stawki. Nie sądziłem, że po czterech latach w F1 będa na końcu stawki. Jest trudniej niż myślałem. Miałem nadzieję, że uda mi się zrobić krok do przodu - ocenił szwedzki kierowca.
27-latek wydaje się być spokojny o swoją przyszłość, pomimo plotek pojawiających się wokół planów Saubera i Ferrari. - Wiem, że niektórzy Szwedzi mają wątpliwości co do tego, czy pozostanę w F1. Jednak nie muszą się o to martwić. Myślę, że w najgorszym przypadku będę kontynuować starty w Sauberze - podsumował Ericsson.
Jeśli informacje szwedzkich dziennikarzy o nowym kontrakcie dla Ericssona potwierdzą się, będzie to dobra wiadomość dla Roberta Kubicy. Szwed nie trafi wtedy do Williamsa, a to właśnie do zespołu z Grove przymierzany jest Polak.