W piątek poznaliśmy decyzję Renault odnośnie składu zespołu na sezon 2018. Kontrakt z francuską ekipą podpisał Carlos Sainz. Biorąc pod uwagę ważną umowę Nico Hulkenberga, z Renault pożegna się Jolyon Palmer. Decyzja Francuzów nie dziwi. Brytyjski kierowca w tym sezonie nie zdobył ani jednego punktu, zaś przed rokiem punktował tylko raz - w Grand Prix Malezji.
Słabe występy Palmera sprawiły, że Renault od kilku tygodni myślało nad wyrzuceniem go z ekipy jeszcze przed końcem tegorocznych zmagań. Problem stanowi fakt, że Brytyjczyk wpłaca spore środki do budżetu ekipy z Enstone i jego umowa jest zabezpieczona na wypadek wcześniejszego zakończenia współpracy.
Renault chciałoby jednak jak najwcześniej rozpocząć współpracę z Sainzem. Hiszpan mógłby już w trakcie Grand Prix Malezji zasiąść za kierownicą modelu R. S. 17, gdyż ma na to zgodę Toro Rosso, swojego dotychczasowego pracodawcy. Satelicka ekipa Red Bulla postawiłaby wtedy na Pierre'a Gasly'ego.
Według Alberta Fabregi, hiszpańskiego dziennikarza związanego ze stacją Movistar, Palmer otrzymał podczas weekendu wyścigowego w Singapurze propozycję wcześniejszego rozwiązania kontraktu. Gdyby 26-latek zgodził się na odejście z zespołu jeszcze w tym roku, mógłby liczyć na wysokie odszkodowanie. Mowa o kwocie sięgającej od 3 do 7 mln dolarów.
ZOBACZ WIDEO Polak chciał rozwiązać tajemnicę Trójkąta Bermudzkiego. Spędził tam 40 dób