Łukasz Kuczera: Cyril Abiteboul, czyli francuska szkoła dyplomacji (komentarz)

Materiały prasowe / Renault F1 Team / Na zdjęciu: Cyril Abiteboul
Materiały prasowe / Renault F1 Team / Na zdjęciu: Cyril Abiteboul

W poniedziałek mówi jedno, w środę drugie, a w piątek robi trzecie. Opis polskiego polityka? Nic bardziej mylnego. To tylko Cyril Abiteboul. Dyrektor wykonawczy Renault od kilku tygodni kluczy w sprawie Roberta Kubicy.

Wraz z początkiem czerwca kibiców Formuły 1 w Polsce zaskoczyła wiadomość, że Robert Kubica będzie testować pojazd Renault na torze w Walencji. To było jak przedwczesne Boże Narodzenie. Nie ma co ukrywać, że po ponad sześciu latach od wypadku Polaka na trasie rajdu samochodowego, nadzieja w narodzie na powrót Kubicy do F1 była nikła. By nie powiedzieć, że żadna.

Po próbnych jazdach w Walencji w kontekście Kubicy mówiono w samych superlatywach. Okazało się, że kontuzjowana ręka nie stanowi problemu i być może Polak mógłby wrócić do rywalizacji w F1. W tym momencie czerwone światło zapaliło jednak Renault. Z ust kierownictwa zespołu, czyli m. in. Cyrila Abiteboula i Alana Permane'a padły słowa o "jednorazowej akcji", "braków planów na przyszłość", "stworzeniu Kubicy okazji do ocenienia własnej kondycji", itd.

Polscy kibice mogliby się załamać w tym momencie, bo szybko pozbawiono ich nadziei, że Kubica wróci do F1. Pozbawiono jednak czysto teoretycznie, bo minęło kilka dni i kolejne media zaczęły podawać, że 32-latek ma zaplanowane kolejne testy. Tym razem na torze Paul Ricard. Francuzi ponownie zaprzeczali, nawet sam Polak mówił, że nie wie nic o żadnych testach we Francji. Minęło kilka dni i co? Niespodzianka! Renault podstawiło po raz kolejny model E20 polskiemu kierowcy. Co więcej, nie był on już ustawiony w tryb demonstracyjny i dawał większe szanse na ocenienie konkurencyjności Kubicy.

I znowu się zaczęło. "Kubica sprawdzi model R. S. 17 na Węgrzech" - takie nagłówki atakowały w mediach. Kolejne poważne źródła potwierdzały tę informację, a Renault konsekwentnie jej zaprzeczało. Aż w końcu nadszedł ten dzień w kalendarzu, gdy trzeba było ogłosić skład na testy na Hungaroringu. Tu już trudno mówić o niespodziance. Takową byłby brak nazwiska Kubicy na liście zgłoszonych kierowców.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Gareth Bale czule przywitał się ze słynną aktorką (WIDEO)

Co będzie dalej? Występ w wyścigu o Grand Prix Belgii na torze Spa? Cyril Abiteboul temu zaprzecza. Dyrektor wykonawczy Renault w czwartek jasno dał do zrozumienia, że Jolyon Palmer ukończy sezon, że Robert Kubica co najwyżej może być brany pod uwagę na sezon 2018. Piękna dyplomacja i kurtuazja, której w F1 nie brakuje. To świat, w którym zespoły wydają miliony, w tym na pensje kierowców, a mimo wszystko informacje wypływają z niego jak z dziurawego kotła. Gdy tylko jakiś kierowca ma zmienić zespół, niektóre media donoszą o tym pół roku wcześniej.

Tak po ludzku, należy zrozumieć Abiteboula. Francuz nie może wyjść i powiedzieć nagle "zwalniamy Palmera, w Belgii pojedzie Kubica". Brytyjczyk nie jest zwyczajnym kierowcą, bo wpłaca spore środki do budżetu Renault i choćby z tego względu ekipa z Enstone będzie go szczególnie traktować. I pomyśli pięć razy, zanim podpisze wypowiedzenie umowy. Należy też pamiętać o czymś niezwykle ważnym w sporcie, czyli motywacji. Gdyby Renault ogłosiło, że po wakacjach żegna się z Palmerem, to jego motywacja do występu na Węgrzech byłaby żadna. Równie dobrze mógłby nie wystartować w wyścigu. Tymczasem Renault potrzebuje punktów. Punktów, których Palmer nie zdobywa, a przez to cierpi dorobek punktowy francuskiej ekipy.

W czwartek Abiteboul zdał test z dyplomacji. Z jednej strony niby zapewnił, że Palmer dokończy sezon w Renault, ale z drugiej dodał, że... "taki jest plan". A jak wiadomo, plany zawsze można zmienić. Gdy nie wypali plan A, czyli Palmer nie zacznie punktować, to można wprowadzić plan B, oznaczający zakontraktowanie Kubicy. Zawsze będzie to można uargumentować pięknymi słowami, że Brytyjczyk to utalentowany chłopak, ale nie zdołał zaprezentować pełni talentu, że F1 to niezwykle konkurencyjny świat, a Renault potrzebuje punktów.

Dlatego czwartkowej deklaracji Abiteboula nie należy brać za pewnik. Bo Formuła 1 nie takie rzeczy już widziała. Tym bardziej, jeśli w środę Kubica będzie jednym z najszybszych kierowców na Hungaroringu.

Łukasz Kuczera

Tylko jeden punkt dzieli Sebastiana Vettela i Lewisa Hamiltona w klasyfikacji mistrzostw świata Formula 1®! Oglądaj treningi, kwalifikacje i wyścig FORMULA 1 PIRELLI MAGYAR NAGYDIJ 2017 w kanałach ELEVEN SPORTS na elevensports.pl lub u takich operatorów jak nc+, Cyfrowy Polsat, UPC, Vectra, Multimedia, Toya, INEA czy Netia.

Komentarze (9)
avatar
Jarek Zientara
28.07.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tymczasem Joylon Palmer podczas 2 sesji treningowych...na każdej z nich rozwalał bolid :D 
avatar
Mikołaj Głąb
28.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
złotousty jak znawca od F1!!!coś mi się wydaje ,że za długo mu w pitlane trzymali jaja w kocach grzewczych aż mu mózg wyparował 
avatar
Jarek Zientara
28.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
ZŁOTOUSTY to zero, jego matka w grobie się przewraca jak widzi, jakie ścierwo wyszło z jej łona :) 
avatar
bart82gkm
28.07.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Palmer właśnie na P1 urwał całe przednie skrzydło na "tarce". Jest ciśnienie :) 
avatar
Cezarys
28.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I dlatego zabrali Palmierowi dzień treningu? Dlatego w czasie sezonu zespół zajmuje się organizacją jazd Kubicy (to i ogromne koszty i czas).
Kubice mogli testować po sezonie do woli.
Po wynika
Czytaj całość