W Austin od początku weekendu każda sesja była zdecydowanie mokra, a niektóre treningi oraz część kwalifikacji musiały zostać przesunięte lub odwołane. Właśnie ze względów pogodowych przeniesiono trening oficjalny z soboty na niedzielny poranek, zaledwie kilka godzin przed planowanym startem wyścigu. Zdołano jednak rozegrać jedynie Q1 i Q2. Tradycyjnie decydująca część kwalifikacji musiała zostać niestety odwołana. Na sam wyścig pogoda okazała się mimo to wyjątkowo łaskawa. Startowano jeszcze na torze mokrym, ale już na oponach intermediate, a przy sporym wietrze i dość delikatnej temperaturze rzędu 17 stopni oczywiste było, iż po kilkunastu okrążeniach tor będzie suchy. W tych mocno nietypowych warunkach pole position wywalczył Nico Rosberg. Jednak uwagę zwraca przede wszystkim bardzo dobry rezultat kwalifikacji dla teamu Red Bulla. Ricciardo i Kwiat zameldowali się odpowiednio na 3-cim i 4-tym miejscu, a przecież w tym sezonie Red Bull miał duże problemy, żeby dorównać osiągom nie tylko Mercedesowi, ale również Williamsowi i Ferrari. Austin wykazało bardzo znaczącą różnicę w poziomie samochodu Red Bulla i silnika Renault. Nie jest bowiem tajemnicą, iż znaczenie silnika maleje w deszczowych warunkach.
Tak więc tegoroczne Grand Prix USA mogło zostać zapamiętane jako chaos pogodowy. Tymczasem wyścig, w przeciwieństwie do początku weekendu okazał się niezwykle emocjonujący. Walki było mnóstwo, co paradoksalnie również wynikało ze specyficznych warunków panujących na torze. Wbrew przewidywaniom nawierzchnia nie chciała bowiem szybko wyschnąć i przez wiele okrążeń nie było jednoznacznej, optymalnej strategii - trochę za sucho na opony intermediates, trochę zbyt niebezpiecznie na gładkie.
Już na samym starcie doszło do pierwszych przetasowań. Rosberg wystartował nieco słabiej niż Hamilton i przegrał walkę o prowadzenie w pierwszym zakręcie. Ten moment wyglądał niemal identycznie jak start do tegorocznego Grand Prix Japonii. Tam również Hamilton będąc po wewnętrznej nie zostawił rywalowi miejsca zmuszając go do zdjęcia nogi z gazu. To dość typowy w wydaniu Hamiltona przykład bezkompromisowego ataku wykorzystującego w pełni nie tylko możliwości samochodu, ale i regulamin sportowy. W efekcie Rosberg nie tylko nie był w stanie utrzymać prowadzenia, ale spadł na czwarte miejsce będąc wyprzedzonym przez oba Red Bulle.
Po objęciu prowadzenia Hamilton, zgodnie z tym co deklarował przed wyścigiem jedzie spokojnie. Tor jest cały czas mokry i Brytyjczyk stawia przede wszystkim na pewne punkty. Nie jest to jeden z tych wyścigów, w których Hamilton spektakularnie odchodzi od rywali, by następnie przez większą część dystansu kontrolować przebieg wyścigu. To stwarza szansę dla kierowców Red Bulla. Już na 5-tym okrążeniu Kwiat atakuje Hamiltona jednak temu ostatniemu udaje się utrzymać prowadzenie. Bardzo szybko dochodzi do kolejnych okazji na zmianę pozycji w czołówce. Po krótkiej neutralizacji w formie wirtualnego samochodu bezpieczeństwa Rosbergowi, który do tej pory nie był w stanie wyprzedzić żadnego z bolidów Red Bulla udaje się atak na Ricciardo, a po chwili również na Kwiata. Tym samym będąc chwilę wcześniej na 4-tej pozycji na 9-tym okrążeniu walczy o prowadzenie. Wyścig nie traci jednak na dynamice. Wręcz przeciwnie, Rosberg jedzie tuż przed Kwiatem by po chwili, po kolejnym własnym błędzie (niestety nie ostatnim w tym wyścigu) znaleźć się za Danielem Ricciardo. Cała czwórka jedzie bardzo blisko siebie, a warunki w połączeniu z korzystną do wyprzedzania charakterystyką toru powodują, iż zmiana miejsc w czołówce możliwa jest niemal co kilka zakrętów. Tak też się dzieje bowiem na 15-tym okrążeniu Ricciardo skutecznie atakuje Hamiltona obejmując prowadzenie. Jego wyczyn próbuje powtórzyć Rosberg, ale nie jest to udany manewr i Niemiec pozostaje na 3-ciej pozycji.
Coraz bardziej wyraźne są problemy Hamiltona z oponami. Na tym etapie Verstappen, któremu właśnie udało się wyprzedzić zarówno Raikkonena jak i Vettela jedzie 2 sekundy szybciej na okrążenie niż Hamilton. W konsekwencji, na 18-tym okrążeniu Rosberg wyprzedza w końcu Hamiltona, którego zespół widząc coraz gorsze tempo Brytyjczyka natychmiast ściąga na wymianę opon. Na kolejnym okrążeniu zjeżdża zarówno Ricciardo jak i Rosberg. Wszyscy zakładają oczywiście opony gładkie. Kolejność po wizycie w boksach się nie zmienia, Hamilton pozostaje na 3-ciej pozycji.
Jednak im bliżej końca wyścigu, im tor bardziej staje się bardziej suchy tym konkurencyjność bolidów Red Bulla niestety coraz bardziej spada. Ricciardo, który w częściowo mokrych warunkach z powodzeniem mógł walczyć o wygraną kilka okrążeń po zmianie na slicki jest już na 3-cim miejscu, a jego kolega z zespołu na 5-tym. Tak zdominowany jest ten sezon technologią silnikową. Po krótkiej fazie neutralizacji, na 33-cim okrążeniu Vettel ostatecznie wyprzedza Red Bulle obejmując 3-cią pozycję. Dosłownie kilkanaście sekund później okazuje się, że zespół Red Bulla ma nie tylko problemy z dotrzymaniem tempa Ferrari, ale nawet ekipie Toro Rosso. Rewelacyjnie jadący Verstappen wyprzedza najpierw Kwiata, a chwilę później Ricciardo. Będąc już na 4-tej pozycji natychmiast odchodzi od Australijczyka unikając w ten sposób kontrataku.
Na 43-cim okrążeniu dochodzi do ostatniej w tym burzliwym wyścigu fazy neutralizacji po wypadku Kwiata, który zapomniał, że obrzeża toru nie są jeszcze w pełni suche. Po 3-ech okrążeniach samochód bezpieczeństwa zjeżdża jednak restart tym razem nie przynosi kolejnych roszad. Prowadzi zatem Rosberg przed Hamiltonem, Verstappenem i Vettelem. Sensacyjna, 3-cia pozycja kierowcy Toro Rosso wynika po części z faktu, iż jako jedyny ze ścisłej czołówki nie zdecydował się na wymianę opon w końcówce wyścigu. To ryzykowna decyzja. Do mety pozostało raptem 10 okrążeń, ale miękka mieszanka opon nie starcza na długo. Siłą rzeczy tempo Holendra musiało na ostatnich kilometrach wyścigu nieco ucierpieć, ale i tak dojechał na rewelacyjnym 4-tym miejscu z dużą przewagą nad kolejnymi zawodnikami. Tymczasem walka o zwycięstwo trwa nadal. Hamilton zbliża się do Rosberga, ale zgodnie z obraną strategią nie decyduje się na jakiekolwiek ryzyko. Nie musi. Bowiem jak to wielokrotnie w tym sezonie bywało Rosberg popełnia błąd niemal na sam widok zbliżającego się Hamiltona. Ten błąd jest jednak niezwykle znaczący. Nie tylko bowiem Hamilton dostaje niejako w prezencie zwycięstwo, ale przede wszystkim zostaje zamknięta walka o mistrzostwo. Hamilton zdobywa w Austin swój trzeci tytuł. Mimika Rosberga bezpośrednio po wyścigu i na podium mówi sama za siebie. Niemiec jest wściekły, a atmosfera pomiędzy kierowcami maksymalnie napięta co przy szczelnej blokadzie informacji na ten temat nie musi być wcale oczywiste. W przypadku wyścigu w Austin Rosberg może mieć jednak pretensje wyłącznie do siebie tym bardziej, ze ilość błędów w skali sezonu nie świadczy o nim dobrze, a może wręcz sugerować pewien kompleks na tle Hamiltona. Czy to jednak musi oznaczać brak poczucia niesprawiedliwości w relacjach z zespołem? Nie musi, ale to już temat na odrębną dyskusję. Mogę powiedzieć jedynie tyle, iż na podium mocno wymowna była również mimika osoby numer 2 w teamie mercedesa, czyli Paddy Lowe'a. Jego grobowa mina w zderzeniu ze zdobytym właśnie tytułem mistrzowskim i z dużym trudem hamowanymi emocjami Rosberga pokazywały jak szczelnie sprawy wewnętrzne zespołu Mercedesa osłonięte są tarczą pozytywnego, by nie rzec beztroskiego PR-u.
Niezależnie od strony sportowej pozostają pewne kluczowe pytania co do przyszłości konkretnych zespołów. Tak jak pisałem poprzednio te niewiadome sprowadzają się w dużej mierze do przedwcześnie zakończonej i mocno problematycznej kooperacji Red Bulla z Renault. Z jednej strony, do tej pory Red Bull nie ma zapewnionego na kolejny sezon silnika, a z drugiej przyszłość Renault też jest niepewna. Mam w tym zakresie pewne nieoficjalne informacje. Ze względu na poważne źródło tych informacji myślę, że mogę je skrótowo zasygnalizować. Pewne rozwiązania sugerował już zresztą w Soczi Bernie Ecclestone jednak bez podawania konkretów, a te konkrety są następujące. Renault nie decyduje się na zakup teamu Lotus, o czym świadczy długo odwlekane, a niedawno potwierdzone zatrudnienie Jolyona Palmera na przyszły sezon, za którym stoją poważne pieniądze. Te środki, bez zapowiadanego przejęcia przez Renault będą dla Lotusa kluczowe. Zamiast tego francuski koncern szykuje się do wykupu... zespołu Red Bulla.
Z kolei właściciel Red Bulla Dietrich Mateschitz za uzyskane w ten sposób pieniądze ma zamiar zainwestować w… Formułę 1 rezygnując w ten sposób z własnego teamu, ale nie rezygnując ze sportu. Jest to idealne rozwiązanie dla Ecclestona, który przy takim scenariuszu nie tylko utrzymuje wszystkie teamy nadal w Formule 1, ale wprowadzając do "zarządu" Mateschitza zdecydowanie oddala perspektywę przejęcia Formuły 1 przez inne osoby, na przykład Toto Wolffa, który zdając sobie sprawę z loterii regulaminowej od 2017 roku ma właśnie takie ambicje wykraczające ponad kierowanie zespołem.
Jarosław Wierczuk - były kierowca wyścigowy. Ścigał się w Formule 3000, Formule 3, Formule Nippon oraz testował bolid Formuły 1. Obecnie Prezes Fundacji Wierczuk Race Promotion, której celem jest promocja i pomoc młodym kierowcom.
Strona fundacji Wierczuk Race Promotion