Rosjanin wyleciał z F1 po wybuchu wojny. Teraz domaga się pieniędzy

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin

Nikita Mazepin stracił miejsce w F1 kilka dni po wybuchu wojny w Ukrainie. Haas nie chciał mieć nic wspólnego z kierowcą, którego ojciec współpracuje ze zbrodniarzem wojennym. Kierowca z Moskwy nie zgodził się z tą decyzją i pozwał byłą ekipę.

W tym artykule dowiesz się o:

Rosja zaatakowała Ukrainę 24 lutego 2022 roku. W tym czasie Formuła 1 przebywała na zimowych testach w Barcelonie. Gdy w padoku poniosła się wieść o rozkazie Władimira Putina, pracownicy Haasa pod osłoną nocy zrywali z bolidów, ciężarówek i ścianek w garażu logotypy firmy Uralkali. To przedsiębiorstwo należące do miliardera Dmitrija Mazepina, który wzbogacił się dzięki dyktatorowi z Moskwy.

Majątek oligarchy sprawił, że w sezonie 2021 w F1 zadebiutował jego syn - Nikita Mazepin. Chociaż był określany mianem "najgorszego kierowcy wszech czasów", to Haas chętnie przyjął ok. 25-30 mln dolarów od rosyjskiego biznesmena. Pieniądze w tamtym okresie uratowały amerykańską ekipę przed bankructwem.

Tyle że krótko po wybuchu wojny Haas zdał sobie sprawę z tego, że będzie miał problem wizerunkowy, jeśli nadal będzie współpracował z biznesmenem powiązanym z Putinem. Dlatego już na początku marca podjęto decyzję o wyrzuceniu Mazepina z zespołu, zerwano też kontrakt sponsorski z Uralkali. Powołano się przy tym na "siłę wyższą" i działania mające negatywny wpływ na wizerunek ekipy.

ZOBACZ WIDEO: Oskarżył działacza o hamowanie rewolucji. "Pan Bóg spowodował, że go dzisiaj nie ma"

Kierowca z Moskwy nie zgodził się z takim obrotem spraw i skierował sprawę do sądu. Mazepin od ponad dwóch lat twierdzi, że został niesłusznie wyrzucony z Haasa. 25-latek domaga się wypłaty pensji za sezon 2022 i otrzymania na pamiątkę bolidu amerykańskiej ekipy - miała to gwarantować podpisana umowa sponsorska. Równocześnie Uralkali chce zwrotu pieniędzy, jakie przelało na konta Haasa w związku ze sponsoringiem w roku 2022.

- Proces jest cały czas w toku. Sprawa trafiła do arbitrażu. Czekamy na decyzję. Mam nadzieję, że wkrótce zostanie wydany werdykt w tej sprawie - powiedział były kierowca F1, gdy został zapytany przez rosyjską telewizję RBC o progres w sprawie.

Mazepin ostatnimi czasy walczył też w Trybunale Sprawiedliwości UE, bo nie zgadzał się z umieszczeniem na liście podmiotów objętych sankcjami Zachodu. Były kierowca F1 twierdził, że nie powinien być represjonowany w związku z tym, iż jego ojciec dorobił się fortuny w Rosji. Prawnicy kłamliwie dowodzili też, że nawet bez wsparcia finansowego ojca, Rosjanin otrzymałby miejsce w królowej motorsportu.

Ostatecznie TSUE uznał racje Mazepina i zniósł sankcje względem 25-latka. Unijny sąd doszedł do wniosku, że przynależność rodzinna nie jest wystarczającym powodem do wpisania na listę sankcyjną. Młody Rosjanin nie odpowiada bowiem za decyzje podejmowane przez ojca. Ruch TSUE sprawił, że Mazepin ponownie może wjeżdżać na teren UE - po uzyskaniu wizy, podejmować pracę na terenie Wspólnoty, posiadać konto bankowe, podpisywać umowy sponsorskie.

Mazepin znajduje się wciąż na listach sankcyjnych Wielkiej Brytanii i Kanady, gdzie też toczy procesy sądowe i próbuje doprowadzić do wykreślenia swojego nazwiska z listy podmiotów objętych represjami. Rosyjski kierowca twierdzi, że blokuje mu to możliwość powrotu do F1. Wydaje się jednak, że to propagandowe kłamstwo na użytek wewnętrzny - żaden z zespołów nie wyjawia bowiem zainteresowania "najgorszym kierowcą wszech czasów".

Czytaj także:
- Ta decyzja uruchomi lawinę w F1. Otwiera się furtka do transferu Verstappena
- Vettel w Mercedesie? Hamilton trzyma kciuki za powrót Niemca