Górski Karabach mniej ważny od Ukrainy? Zarzuty pod adresem FIA

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: tor uliczny w Baku
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: tor uliczny w Baku

Gdy Rosja zaatakowała Ukrainę, F1 bardzo szybko odcięła się od agresora. Rosjan potępiła też FIA. Części środowiska motorsportowego nie podoba się, że federacja nie jest równie stanowcza względem Azerbejdżanu i konfliktu w Górskim Karabachu.

W tym artykule dowiesz się o:

Górski Karabach to państwo nieuznawane przez opinię międzynarodową. Formalnie uznawane jest za część Azerbejdżanu, ale zamieszkiwane w większości przez Ormian. Z tego też powodu od wielu lat pomiędzy stronami toczy się konflikt, który w ostatnich miesiącach ponownie eskalował, aż w końcu Azerbejdżan zajął sporne tereny i doszło do rozwiązania struktur państwowych Górskiego Karabachu.

"Unia Europejska musi dokonać przeglądu swoich stosunków z Azerbejdżanem w związku z sytuacją w Górskim Karabachu" - uznał na początku października Parlament Europejski i ocenił, że sytuacja Ormian uciekających z Górskiego Karabachu jest równoznaczna z czystkami etnicznymi.

PE wezwał też władze Wspólnoty do nałożenia sankcji na Azerbejdżan w związku z ostatnim atakiem na Górski Karabach. To z kolei wywołało pytania o odpowiedzialność świata sportu. Gdy Rosja zaatakowała Ukrainę, chociażby FIA natychmiast odcięła się od agresora i wprowadziła przepisy ograniczające występy rosyjskim kierowcom. Z kolei Formuła 1 wypowiedziała umowę ws. organizacji GP Rosji.

ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"

Azerbejdżan obecnie organizuje wyścig Formuły 1 w Baku, za który płaci miliony dolarów rocznie, aby ściągać do siebie turystów i poprawiać wizerunek kraju na arenie międzynarodowej. Nic nie wskazuje na to, by pomimo sytuacji w Górskim Karabachu, GP Azerbejdżanu miało wypaść z kalendarza F1.

- Musimy pozostać neutralni. Tak mówi nasz statut. Nie ja wymyśliłem te zasady, ale musimy ich przestrzegać. W przeciwnym razie, jaki byłby ich sens? Po prostu zrobilibyśmy z siebie głupców - powiedział "Motorsport Total" Mohammed ben Sulayem, pytany o różnice w podejściu do Rosji i Azerbejdżanu.

- Rozumiem, co dzieje się między Azerbejdżanem a Armenią i mam nadzieję, że ten konflikt się wkrótce skończy. Jednocześnie możemy wymienić co najmniej 20 innych państw, które obecnie są zaangażowane w konflikty zbrojne. Ja nie jestem odpowiednią osobą, by mówić, kto ma rację, a kto się tutaj myli - dodał prezydent FIA.

Emiratczyk przypomniał, że FIA zrezygnowała ze współpracy z Rosją po wybuchu wojny w Ukrainie, bo taka była decyzja większości członków federacji. Nikt nie wystąpił natomiast o podobne decyzje ws. Azerbejdżanu. - Decyzję ws. Rosji podjęliśmy w oparciu o nasz statut, który zakłada neutralność. Sam byłem temu przeciwny, ale zwołaliśmy nadzwyczajne spotkanie i zrobiliśmy to, czego chcieli jego uczestnicy - przypomniał ben Sulayem.

- Głos członków FIA miał pierwszeństwo. Zostałem wybrany na urząd prezydenta, by realizować wnioski i życzenia przedstawicieli federacji - podsumował szef FIA.

Przypomnijmy, że FIA nie nałożyła przy tym zakazu startów na kierowców Rosji. Mogą oni nadal rywalizować w imprezach rangi mistrzowskiej, o ile robią to pod neutralną flagą. Do tego Rosjanie zobowiązani są podpisać dokument o neutralności politycznej, w którego treści znajduje się m.in. zapis wyrażający solidarność z narodem ukraińskim.

Czytaj także:
- "Absurd". Kierowcy F1 są wściekli. Nie chcą słyszeć o milionowej karze
- Lewis Hamilton zabrał głos ws. wojny w Izraelu. "Musimy to zakończyć"